Wysłany: 2010-06-27, 17:02 The Summer Trance City @ Jorn Van Deynhoven & TranceFami
The Summer Trance City @ Jorn Van Deynhoven & TranceFamily avb.org
Moja skromna relacja z imprezy
Około godz 17 chciałem sie zdrzemnąć po pracy ale myśl o tym że kilka godz nastąpi długo oczekiwane spotkanie z Żanetką i familią z forum nie dała mi zasnąć 18:30 Go to Bathroom wiadomo po co i około 19 wyjazd Po drodze zbieramy jeszcze moich znajomych , mały przystanek w Głogowie na dotankowanie auta i nie tylko i do Manieczek Za Lesznem jeszcze przystanek bo kumpel zgłodniał :S to było do przewidzenia zresztą , napięcie im bliżej celu wzrasta przynajmniej u mnie . Dojeżdżamy , znajomi jeszcze na tzw dymka a już szybko dzwonie do Żanetki :) Wejscie bez kolejki no ale było jeszcze wcześnie ok 21:40 na wejściu oczywiście bananek ahh...:*przywitanie ze wszytkimi , zakupiliśmy bilty oraz opłaciliśmy loże , do której sie udaliśmy gdzie czekali już Sandra i Radek . Jak można sie domyśleć , wszyscy w pęłni rozmów przy secie zwycięzcy konkursu który zagrał fajny secik aj ciarki przy Cherry Blossom Marcela Woods'a następnie reprezentant Bydgoszczan MdK jego set tez w sumie przesiedzieliśmy w loży gdyż nie grał w sumie nic fajnego . No i przyszedł czas na główną gwiazde Udaliśmy sie z Żanetka oraz moimi kolegami na parkiet zaraz dołączyła Sandra z Radkiem , Jorn jak Jorn od początki MOC!!! a do tego Szaleństwo z Żanetką ahhh mógłbym tak cała noc Jorn z tracka na track sie rozkręcał aż wkońcu Majki który został nie wytrzymał i napisał Sandrze sms'a że już nie chce pilnować rzeczy wiec wraz z Żanetką wróciliśmy do loży , długo w niej nie byliśmy i wróciliśmy na parkiet a tam Ramsterdam , Ashley , Sunset Boulevard w mega remixie Signum...odpłynąłem z Żanektą w ramionach , Take me away ...:*:*hehe i śpiewanie Żanetce co ucha a raczej wrzesczenie , pokusze się o stwierdzenie że chyba lepszy set niż ze wrocku . I tak aż do 1:30 , co działo sie dalej może opisze wam Sandra bo reszta to już tajemnica i tylko Ci co byli wiedzą . Dodam jeszcze zdjęcia jeśli Żanetka sie zgodzi . Powrót dość szybki i baaardzo wesoły hehe , Jeszcze telefon do Żanetki na przystanku na stacji . A w powrocie Takie sztosy jak Ronski - The Space We Are i nasze This Moment .20 km przed domem mój organizm nie wytrzymał 24 godz na nogach i zasnełem w domku około 7:30:) , sms jeszcze na dobranoc hehe i spać:)
Impreza ja dla mnie baardzo udana wiadomo dlaczego...:* , dziekuje wam TranceFamily avb.org Żanetka Ahh Żanetka Tobie najbardziej wiesz czemu :*:* nie bedę sie tu rozpisywał:), Już tesknie , Sandra , Majki , Radek , za wami też moim znajomym , Monice , Mateuszowi , Kryspinowi no i Kamilowi a za nimi nie bo widze ich na codzień . Wiecej takich spotkań
O godzinie 11:30 byłam umówiona z Żanetą i Majkim na dworcu PKP. Byłam przed czasem, ale chwilę po moim przyjeździe pojawił się Majki z uśmiechem na twarzy Postanowiliśmy zakupić już bilety do Czempinia i z powrotem - z Czempinia do Bydgoszczy następnego dnia. Jak zwykle pani w kasie się nie spieszyło, bo po co, nie? Tak długo drukowała nam bilety, że Żaneta zdążyła do nas dołączyć i zaraz potem kupiła bilety
12:11 wyjazd do Czempinia, oczywiście jak to zwykle u "nas" bywa - z przesiadką, tym razem w Poznaniu (śmiałam się, że może zdążymy odwiedzić Pawełka w pracy, hehe ). Pociąg, którym jechaliśmy był zapełniony i nie było wolnych przedziałów. Postanowiliśmy, że dosiądziemy się do pewnego pana, który siedział cichutko koło okna. No i zaczęliśmy nasze "ciekawe" rozmowy, które rozbawiły pana siedzącego obok nas. O 14:26 dotarliśmy do Poznania. Przesiadka do drugiego pociągu. I tym razem mięliśmy wolny przedział
Około 15:30 dotarliśmy na miejsce, czyli do Czempinia. Już czekał na nas Kubuś Zabrał całą trójkę do siebie do domu i w końcu mogłam usłyszeć i zobaczyć go na żywo, za konsoletą. Ogólnie było przesympatycznie i baaaardzo zabawnie, ale to nie wszystko. Czekanie na Radka… Zastanawialiśmy się kto oczekuje "Armina" najbardziej. Pierwsza podejrzana Sandra, a jak Ale to Kubuś się niecierpliwił, więc zadzwonił mówiąc – tu radio Planeta Poznań, kiedy będziesz? Radek zjawił się przed 18. Zagrał energicznego seta, czyli to co lubię najbardziej, hehe Zrobiliśmy before party Potem znowu jakiś śmiech, z Żanetą nadawałyśmy i tak przy okazji Majki dostał od nas na tyłek Tekst – ...i widać plomby" rozwalił mnie na amen, popłakałam się ze śmiechu. Żaneta wiadomo o co chodziło Oglądaliśmy jeszcze filmiki z Ekwadoru i słuchaliśmy techno, które niemal wbiło mnie w sofę… haha.
O 20 pożegnaliśmy się z Kubusiem i przeszliśmy pół Czempinia by następnie wsiąść w samochód i jechać do Ekwadoru, heh. W niecałe 10 minut dojechaliśmy na miejsce. I żeby nie było, że ktoś z Robaczków prowadził, zawiózł nas szef Radka No i bach, było tak pięknie do póki nie zobaczyłam przed wejściem laleczek Barbie we wszystkich wersjach, czy to blondynka, brunetka, ruda… bez miśków także się nie obyło. Solarka w mieście działa, bo brąz rządził, yeah A tak na poważnie, to po tym co zobaczyłam, zastanawiałam się czy jest sens tam w ogóle wchodzić
Kiedy weszliśmy już do środka, było słychać remix Armina – Not Going Home, nie przepadam za nim, ale da się posłuchać Szukaliśmy naszej loży, na szczęście nie było problemu, bo szybko ją znaleźliśmy.
Jeszcze tylko poczekaliśmy na resztę ekipy, m.in. Kubę i mogliśmy rozpocząć imprezowanie. Jednak na początku muzycznie było kiepsko, "kolega" z Bydgoszczy nie popisał się, zagrał słabego seta. Mimo to, poszłam z chłopakami na parkiet, ale po kilku minutach wróciliśmy do ekipy. Tak na dobrą sprawę to przed Jornem nie działo się nic ciekawego. Postanowiłam się przejść na spacer z Radkiem i wrócić na van Deynhoven'a. Jak wróciliśmy to powysyłałam smsy do moich Robaczków, których bardzo mi brakowało w Ekwadorze. Najgorsze było to, że sieć nawaliła i niestety wszystkie odpowiedzi dostałam z samego rana
Kiedy za konsoletą pojawił się Jorn to zaczęło się szaleństwo ludzi w Ekwadorze. Łącznie z całą naszą ekipą. Wszyscy poszli na parkiet, oprócz mnie i Radka. Ktoś musiał pilnować rzeczy. Chociaż chciałam iść potańczyć, to przez pierwsze trzy kawałki "bujałam" się na sofie Jak usłyszałam Sunset Boulevard to wróciły wspomnienia z Dnia w Parku
Potem przyszedł Majki, więc myk z Radkiem na parkiet. Jorn grał wyśmienicie, więc Majki długo nie wytrzymał na sofie, więc dołączył do mnie, Radka, Żanety i Kuby. Jorn zapodał perełki – Monsun, Irufushi w remixie Seana Tyas'a, Filo & Peri - Ashley i Binary Finary - 1998 w remixach Alexa Morpha czy Ramsterdam w swoim remixie Zdecydowanie na The Summer Trance City zagrał o niebo lepszego seta niż na asocie. Chociaż bałam się, że może zagrać inaczej, ale było pozytywnie. W pewnym momencie doczepił się do mnie facet, niższy ode mnie, patrzył się tam gdzie nie powinien, różnymi sposobami próbował przyciągnąć mnie do siebie i takie tam. W odpowiednim momencie pojawił się Majki i z nim wróciłam na lożę. Ogólnie wyszalałam się na Jornie. Później Żaneta z Kubą "wyfrunęli" z Ekwadoru Nie licząc ekipy Kuby, która gdzieś tam bawiła się na parkiecie, to byłam sama z Majkim i Radkiem. Humor nam dopisywał, dlatego żartowaliśmy sobie z różnych rzeczy i słuchaliśmy pozostałe sety siedząc na sofie. DJe zapodawali dobre kawałki takie jak – Tiesto- Love Comes Again, Art Of Trance - Madagaskar (Richard Durand Remix), Sander van Dorn - Riff, Skytech – Comet, W&W – Manhattan, Paul van Dyk – For An Angel, Mat Hardwick Gulf – Imposible (John O’Callaghan) czy kawałki Simona Pattersona, przy których szalałam jeszcze z Majkim – Miss You, Taxi, Thump a także jego remixy do kawałka Rundabout Sama Sharpa czy Blackout John’a Askew.
Ponad dwie godziny nie było Żanety i Kuby, ale bez szczegółów. Ważne, że wrócili i tyle w tym temacie Była godzina 4:30 wszyscy ludzie powychodzili, my także. Udaliśmy się do samochodu kumpla Kuby, Mateusza, który odwiózł nas na dworzec w Czempinie. Jeszcze po drodze wysiadł Radek, a my we trójkę zostaliśmy na dworcu. Nie było godziny 5, a my mięliśmy pociąg powrotny dopiero o 7:21… Także sobie poczekaliśmy. Niestety Majki nie wziął żadnej bluzy, a rano było strasznie zimno, Żaneta miała bolerko, a ja lekką bluzę. Było nam bardzo chłodno, stanie na słoneczku nic nie dało, więc zrobiłam akcję TULIMY. Majki wtulił się we mnie, czułam, że był zmarznięty, a Żaneta wtuliła się w nas… no i staliśmy tak we trójkę wlepieni w siebie Przynajmniej było nam ciepło. Staliśmy tak przez dobrą godzinę, mieliśmy z siebie niezły ubaw. Wyobrażaliśmy sobie, że zrobią nam zdjęcie i pojawimy się w Fakcie z nagłówkiem – Zboczeniec i dwie panie na L. Ludzie przechodzili na peron, a my wtuleni chowaliśmy twarze i próbowaliśmy powstrzymać się od śmiechu, ale kurde nie dało rady. Potem Żaneta się "odkleiła" i słuchała muzyki, a my z Majkim chyba na kropelce byliśmy sklejani Daliśmy radę. Spokojnie bez problemów z pociągami, dotarliśmy do Bydgoszczy. (Ale jak w Poznaniu wsiedliśmy do pociągu, to spotkaliśmy tego samego pana co jechał z nami wczoraj do Poznania, hehe ) Żaneta czekała jeszcze na rodziców, a Majki wsiadł ze mną do autobusu, a następnie wysiadł dwa przystanki przede mną i poszedł na busa.
Podsumowując, mogę stwierdzić, że ta cała doba była udana. Naprawdę fajnie było poznać ekipę Kuby, czyli Monikę, Mateusza, Kryspina i Kamila
Chciałam podziękować przede wszystkim dwóm osobom – Żanecie i Majkiemu, wiecie za co
Wielkie podziękowania i ukłon w stronę Kubusia i Radka – świetne sety, to raz, a dwa miło było spędzić z wami czas
No i jeszcze Kuba, dzięki za to, że mogłam wrócić do domu uśmiechnięta, Żaneta wie dlaczego
Tej nocy brakowało mi dużo osób z naszego forum, ale mam nadzieję, że jeszcze nie jeden event przed nami
A właśnie.. Sis moja kochana – Martusia, wielki buziak dla Ciebie i bardzo Ci dziękuje, byłaś ze mną myślami
Forum łączy ludzi
_________________ Trance music is a part of my soul...
Ostatnio zmieniony przez Sandy 2010-06-27, 20:46, w całości zmieniany 1 raz
Już ponad tydzień przed imprezą nie mogłem się doczekać dwóch rzeczy... samej imprezy jak i spotkania z forumowiczami Nadchodzi dzień imprezy. Wychodząc z domu na autobus zapomniałem o aparacie którego chciałem zabrać, niestety czasu już na to nie było. Podjechałem pod dworzec PKP i zaraz przy wejściu spotkałem Sandrę. Wiadomo "cześć, cześć" i zaraz poszliśmy kupić bilety. Trochę trwało to kupowanie tych biletów, ale jakoś się udało Gdy już mieliśmy wychodzić z okienka z biletami pojawiła się Żaneta. Idziemy na peron... Sandra "Ej chwila, ale który peron?" no i znowu do miłej pani w okienku "A z którego peronu rusza pociąg do Poznania o godzinie 12:11?" Odpowiedź dostaliśmy i kierunek peron. Wchodzimy na peron, pociągu jeszcze nie było, szukaliśmy jakiegoś wolnego miejsca siedzącego, jest udało się, mamy gnoja! I teraz nie pamiętam czy jakiś starszy facet już siedział czy się dołączył do nas W każdym bądź razie zaczął rozmowę z dziewczynami o czymś tam. Nie zbytnio byłem zainteresowany rozmową, tak więc patrzyłem czy nie nadjeżdża pociąg i waliłem głupa W końcu pociąg nadjechał, wchodzimy do środka, miejsc nie wiele, ale udało się nam znaleźć przedział w którym siedział jakiś starszy, spokojny facet. No to co? Dosiadamy się! Czekaliśmy na moment w którym przyjdzie konduktor sprawdzić bilety, potem tylko zasłonić zasłonki które imo wylatywały (WTF?!) i spożyć sobie po piwku . Dojechaliśmy do Poznania gdzie mieliśmy przesiadkę na... już nie pamiętam jaki pociąg, w każdym bądź razie musiał jechać przez Czempiń. Akurat w tym pociągu była sytuacja dobra i zła. Dobra to ta że nie było nikogo w przedziałach i piwka można było normalnie pić. Zła to ta że jednak nie można było tych piwek pić bo cholerne zasłonki nam zajumali w całym wagonie Jakaś godzinka jazdy i jesteśmy w Czempinie gdzie odebrał nas Kubuś. Jako że byliśmy sporo przed czasem, zagościł naszą trójkę w swojej willi z kilkoma basenami Weszliśmy do jego pokoju i ujrzałem 2xCDki Pioneera CDJ-800 mk2 i mixer Pioneer-DJM 700. Gdy Kubuś mi to pokazał to nie wiedziałem kompletnie co robić. Tam jest tyle tego wszystkiego, zresztą było to moje pierwsze w życiu zetknięcie się z takim sprzętem więc się nie dziwcie "Halo, tutaj Planeta Poznań" lałem z tego razem z dziewczynami gdy Kubuś dzwonił do Radka. Po jakimś czasie przyszedł do nas, pokazał nieco swoich możliwości i musieliśmy powolutku wychodzić. Niestety Kubuś nie chciał z nami się zabrać do Ekwadoru, a szkoda Czas w willi u Kubusia był mile spędzony, z kupą śmiechu Wyszliśmy z domu i musieliśmy iść na drugi koniec Czempinia bo tam na nas czkało auto którym mieliśmy dojechać do Manieczek. Ja z Radkiem byliśmy w przodach, a dziewczyny jak to dziewczyny - z tyłu Ok, dotarliśmy na miejsce, auto czekało "Siema, siema" i kierunek Manieczki. Dojechaliśmy na miejsce około 20:30 tak więc musieliśmy czekać na otwarcie. W tym czasie zjeżdżało się trochę ludzi i szczerze mówiąc byłem zażenowany tym jacy ludzie tam przyjeżdżają Miałem wrażenie że chyba jesteśmy jedyną normalną grupą która tam była. Nadchodzi 21:00 można już wejść do klubu, wejściówka 20zł i dostawało się logo Algidy na łapę. Pochodziliśmy nieco po klubie i szukaliśmy naszej wynajętej loży. Znaleźliśmy ją i postanowiliśmy sobie wypić w czwórkę po drinku. Drink był dobry, ale kurde po minucie już nie miałem go Seta rozpoczął zwycięzca konkursu który początkowo był nudny, jednak pod sam koniec się nieco rozkręcił. Aha żeby nie było u mnie słowo "rozkręcił" oznacza moc, energię czyli upliftowe mocne brzmienie Godzina 21:30 przyjechał Kuba wraz z ekipą. Chcieliśmy z Żanetą wyjść po nich na dwór. Zapytałem się bramkarza którędy wyjść na dwór, a on do mnie "W pół do dziesiątej" Poczekaliśmy chwilę przy wejściu na nich i był pierwszy kontakt wzrokowy Kuby i Żanety. Przywitaliśmy się ze wszystkimi i poszliśmy do Sandry i Radka na loże. Pitu, pitu wyszliśmy na parkiet rozruszać kości do późniejszych wyczynów. Za deckami siedział jakiś DJ z Bydgoszczy czyli mojego, Sandry i Żanety miasta - grał... beznadziejnie Ale i tak coś tam potańczyliśmy, potem znowu kierunek loża i tak musieliśmy czekać do momentu aż wszedł Jorn van Deynhoven! To co on robił to mistrzostwo świata! Gdy zaczął grać od razu poszedłem na parkiet tańczyć bo już od samego początku była MOOOOOC!. Po czasie musiałem iść na chwilę ochłonąć, jednak okazało się że zostałem przydzielony jako "ochroniarz" naszych rzeczy... Po jakieś minucie napisałem SMSa do Sandry by przywołała kogoś na zastępce bo ja wręcz już nie mogłem tam usiedzieć. Myślałem że jednak przyjdzie ktoś inny niż Kuba i Żaneta no ale cóż... nawet nie doszli do loży a ja już biegiem na parkiet! Po czasie z Radkiem podeszliśmy pod samą konsoletę i tam bawiliśmy się razem z Jornem! Gość jest niesamowity! Niestety, musiał powoli kończyć tak więc zebraliśmy się w kierunku loży zabierając przy tym Sandrę od jakiegoś patafiana Kuba i Żaneta wyszli w pewne miejsce na dość długi czas. Generalnie większość czasu spędziliśmy na loży bo muzycznie nie było aż tak dobrze po Jornie, ale nie tylko dlatego, bo ja po tym jak szalałem na Jornie byłem cały zmęczony Dopiero pod sam koniec jeszcze z Sandrą wyszliśmy na parkiet który był już praktycznie pusty, a muzycznie to styl Simona Pattersona, czyli też moc Wracamy na lożę a Radek sobie smacznie chrapał, ale utwory które leciały oczywiście słyszał Impreza miała trwać podobno do godziny 6:00, a trwała do 5:00. Radek wpadł na pomysł by zrobić sobie foty przy konsolecie, jednak nie wyszły one ciekawe W końcu postanowiliśmy się zebrać z Ekwadoru jeszcze przed 5. Razem z Radkiem, Sandrą, Żanetą i oczywiście mną pojechaliśmy do Czempinia na nasz pociąg (kierowcą był Mateusz znajomy Kuby który zawiózł nas na miejsce szybko i bezproblemowo). Na dworcu w Czempinie a raczej "ala dworcu" byliśmy jakieś kilka minut przed 5... pociąg do Bydgoszczy mieliśmy o 7:21 tak więc mieliśmy czekać jakieś 2 i pół godziny. Na dworze nie było zbyt ciepło. Dziewczyny miały na sobie bluzy i długie spodnie... ja? krótkie spodenki i koszulkę z krótkim rękawkiem Po czasie zrobiliśmy pewnego "glonojada" i jakoś ten czas minął. Powrót odbył się bez żadnych problemów.
Ekipa z forum zaczyna się stawać niczym wielka rodzina!
Dzięki wszystkim za całą imprezę i do następnego razu!
Ostatnio zmieniony przez Mikolaj 2010-07-15, 20:35, w całości zmieniany 6 razy
Niestety wczorajsza moja relacja usunęła się dlatego dopiero dziś ją wam dostarczam
Sobota 8.00 budzę się z uśmiechem na twarzy z nadzieją że to będzie super weekend. Dawka Trance i ja już na nogach, szykowanko, wyjazd o 11,00 kierunek Bydgoszcz dworzec PKP
Dotarłam na miejsce i dołączyłam do Sandry i Majkiego. Zakupiłam bilety, informacje o peron i oczekiwanie na nasz pociąg do Poznania rozmawiając o młodzieży, wychowaniu i polityce z sympatycznym starszym panem klepiącym mnie po ramieniu gdy coś mówił haha
Jest i nasz pociąg. Niestety tłumy i "zapach " z WC były powodem naszych grymasów . Jak już było wspomniane zajęliśmy przedział z pociesznym panem w okularkach czytającym gazety, gdzie jeden temat z pierwszej strony nas zainteresował "To już nie jest nasza-klasa"
Ja nauczyłam się wieszać firanki w pociągu yeah
Podróż minęła przyjemnie ale czekała nas przesiadka w Poznaniu więc każdy był za coś odpowiedzialny i tak udało nam się znaleźć nasz pociąg z peronu 4a Majki uczynny chłopak pomagał pięknym paniom w potrzebie... nosił bagaże i otwierał drzwi pociągu "no dalej dalej" Nasz bohater Niezapomniane teksty i sytuacje.... hehe Majki i jego pedalskie "Cześć głuptasku" . Miejscowość Puszczykowo oooo "tam się wszyscy puszczają?? " Sandra a co z naszymi zakupami ??" no wiesz przydał by się nowy błyszczyk "
I wreszcie dojechaliśmy do miejscowości gdzie mieszka Kubuś który pokazał nam jak tworzy swoje magiczne sety Później dołączył Radek i było wesoło. Sandra się napaliła z Radkiem a potem zrelaksowała ze mną (masaż) Niestety musieliśmy opuścić wille Kubusia i udać się w wyprawę przez Czempiń, a następnie autkiem do Manieczek... Yeah zapach koni, a później męskich perfum z jednego z samochodów unosił się w powietrzu
Po jakimś czasie weszliśmy do Ekwadoru zajęliśmy naszą vipowską lożę czekając na Kubę i jego ekipę. Kiedy byliśmy w komplecie: Sandra, Majki,Radek, Ja, Kuba, Monika, Kryspin, Mateusz,Kamil. Od czasu do czasu skoczyło się na parkiet, rozmowy i oczekiwanie na Jorna. Holenderski DJ pokazał klasę. Tracki cudowne . Niezapomniany set na parkiecie... no i chwile na loży hehe świetna zabawa Po secie Jorna wybyłam z Kubą.... no potem niestety nadszedł czas powrotu.
Mateusz nas odwiózł na dworzec co już wiecie.... tak "Akcja Tulimy" była zabawna Dzyn dzyn dzwonki dzwonią..... Majki "A co to Merry Christmas?" nie nie to tylko dzwonek sygnalizujący że nadjeżdża pociąg
Moja kiełbasa sorry kabanosy przydały się na śniadanko haha Nadjechał pociąg... potem przesiadka w Poznaniu i znowu spotkaliśmy pociesznego pana. Doszliśmy do wniosku że on też był w Ekwadorze " no a ile on dup wyrwał szok"
W drodze kimnęło mi się i Majkiemu, a Sandra czuwała, jednak błogi sen o minionej imprezie przerwały słowa "Bileciki do kontroli".
Wymęczeni dotarliśmy do Bydgoszczy. Czas się pożegnać achhh szkoda, że to tak szybko zleciało.... Jednak przede mną była jeszcze droga do mojej babci i dopiero o 15 byłam w domu... ale dałam rade
Bardzo dziękuję za wspaniały weekend Robaczkom
Szczególnie Sandrze, Majkiemu, Kubie
oraz Kubusiowi i Radkowi, a także sympatycznej ekipie Kuby. heh ciągle mam w głowie tekst Mateusza podczas powrotu autem ale ciiii
To kiedy następny wspólny wypad ?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach