Wysłany: 2011-04-27, 10:39 Above & Beyond - Group Therapy
Album, premiera 6 czerwca 2011
01. Filmic
02. Alchemy (ft. Zoe Johnston)
03. Sun & Moon (ft. Richard Bedford)
04. You Got To Go (ft. Zoe Johnston)
05. Black Room Boy
06. Giving It Out (ft. Zoe Johnston)
07. On My Way To Heaven (ft. Richard Bedford)
08. Prelude
09. Sun In Your Eyes
10. Love is Not Enough (ft. Zoe Johnston)
11. Every Little Beat (ft. Richard Bedford)
12. Sweetest Heart (ft. Zoe Johnston)
13. Thing Called Love (ft. Richard Bedford)
14. Only a Few Things (ft. Zoe Johnston)
15. Eternal
Premiera w Polsce: 13 czerwiec 2011
Ostatnio zmieniony przez maroslav 2011-04-28, 11:33, w całości zmieniany 3 razy
To oficjalna data premiery? Nareszcie!
Zoe i Richard - A&B postawili na sprawdzone rozwiązania. Ale liczą się również jeszcze koncepcja i instrumentale, a "Thing Called Love" i "Sun & Moon" mogą to potwierdzić, bo pomimo że wokal pana Richarda bardzo lubię, to te utwory są biednie (to oczywiście moja opinia).
"Sun In Your Eyes" mieliśmy okazję już usłyszeć - dla mnie śliczności (niech mnie nikt nie zje za to określenie).
To oficjalna data premiery? Nareszcie!
"Thing Called Love" i "Sun & Moon" są biednie (to oczywiście moja opinia).
No moja jest zupełnie inna. Thing Called Love jest imo świetne, a do Sun & Moon przekonałem się po secie chłopaków z ASOT 500.
Co do reszty kawałków - cóż, trzeba czekać, miejmy nadzieję, że reszta instrumentali będzie dobra, a wokale nie zbyt przesłodzone, choć znając panów z A&B, mam nadzieję, że nie zejdą na ciemną stronę mocy
_________________ Słuchajmy muzyki, a nie gatunków.
Ja się zgadzam z Sandrą w 100%. Zastanawiam się jak chcą wypromować ten album: Anjuna nie jest tak Popowa jak Armada, więc nie wiem czy Sun & Moon i Thing Called Love zachęcą fanów A&B do kupienia albumu. Liczę jednak że te 5 instrumentali będzie wymiatało, nie ma innego wyjścia.
P.S: Przesłuchałem sobie aż z ciekawości Sun In Your Eyes - Usagi ma rację, wymiata konkretnie.
_________________
Jeszcze raz ktoś napisze Armin van Buuren przez duże V to znajdę i poćwiartuję...
Zapowiada się świetny album . Utwory z nadchodzącego dzieła A&B , które znamy dotychczas , czyli ,,Thing Called Love" oraz moje ukochane ,,Sun In Your Eyes" są niesamowite , a ten ostatni w szczególności ,,Sun & Moon" z lekka już mi się znudził . Widzę , że dominują wokale , ale jestem bardziej ciekawa tych instrumentali ... Niestety , albumu raczej nie kupię
Co do daty premiery, to chłopaki w wywiadzie podczas ASOT 500 powiedzieli, że album zostanie wydany w okolicach końca maja, a pierwszym tygodniu czerwca. Strona http://www.anjunabeats-music.pl/ donosi, że światowa premiera jest zaplanowana na 6 czerwca.
Ostatnio zmieniony przez maroslav 2011-04-28, 11:31, w całości zmieniany 1 raz
Album niestety mnie zawiódł. Spodobały mi się jedynie spokojniejsze instrumentalne kawałki: Filmic, Eternal i najlepsze z całego albumu Sun In Your Eyes. Do tej listy mogło jeszcze dojść Thing Called Love, ale przez perturbacje związane z ciągłym przesuwaniem daty wydania singla kawałek zdążył już mi się znudzić. Reszta utworów nie przykuła mojej uwagi - album jest zbyt "sprogowany", poza tym przydałaby się większa różnorodność wokali.
Przed chwilą skończyłam przesłuchiwać najnowsze wydawnictwo tego trio. Muszę przyznać , że oczekiwałam na nie z nadzieją, że nie wyląduje na półce , gdzie będzie leżeć w stanie bezużytecznym. Myślę, że do pewnego czasu tak się nie stanie , ponieważ trudno stwierdzić, czy jest to album całkowicie beznadziejny, czy rewelacyjny - ani mnie nie zawiódł, ani nie zachwycił. Przy niektórych kawałkach człowiek zostaje przeniesiony w inny, lepszy świat, gdzie żadne ponure myśli nie mają dostępu, przy innych zaś chciałoby się odruchowo wyciszyć odtwarzacz.
Utwór rozpoczynający ten album , Filmic mianowicie , klasyfikuje się do tych pierwszych. Spokojne, nastrojowe brzmienie pianina przywołuje na myśl wakacyjne , słoneczne dni ... Chwała dla tych producentów, że jeszcze decydują się tworzyć coś takiego , co nie przepada w przepastny wir komercji. Gdyby choć połowa utworów z tego albumu byłaby zestawieniem dobrych instrumentalnych kawałków, nie miałabym większych zastrzeżeń . Jednak panowie w większości postawili na nieciekawe wokale, które zdecydowanie przeważają na Group Therapy. Przykładem takiego nieciekawego tracku , praktycznie bez wyrazu, jest Alchemy... Albo mam uczulenie na wszelakie wokale, albo takowych rzeczywiście produkowanych jest coraz więcej. Ale nie mowa tutaj o łatwiźnie, na jaką obecnie przechodzą artyści . Jakoś nie mogę wczuć się w niczym nie zachwycający śpiew Zoe . Tak jest z resztą w przypadku większości utworów, w których ta wokalistka wspomaga Abovsów. I raczej nie mam nadziei, że moja niechęć do jej wokalu z czasem ustąpi
Moje osobiste odczucia co do Sun & Moon : utwór-dręczyciel . Kiedy kończy się Alchemy i rozpoczyna właśnie ten kawałek , pierwsze moje skojarzenie , matematyka A już na poważniej - mocno posłodzony track . Jeden z tych, które zasługują na duży minus... Wprawdzie wokal Richarda imo jest bardziej znośny, aniżeli jego poprzedniczki , w tym utworze ani aranżacja instrumentalna, ani popisy wokalisty nie są na pożądanym przez średnio wymagającego słuchacza trance'u poziomie. Przynajmniej w moim odczuciu.
Kolejnym utworem, który niestety również przyczynia się do słabości najnowszego wydawnictwa A&B, jest You Got To Go . Co tu dużo mówić - takie kawałki odsuwam w niepamięć . Jednakże z " dwojga złego " , pomiędzy Alchemy a tymże trackiem, wybieram YGTG. Wręcz niszczycielski wokal już po drugim kawałku, w którym został użyty, zaczął mnie prowokować do przytkania uszu. Myślę, że nawet ten śpiew stałby się znośny, gdyby trio wykazałoby się większym zapałem i ochotą do stworzenia bardziej ambitnego podkładu. Kompletna sprawiedliwość - zarówno wokal, jak i aranżacja instrumentalna dosyć słaba .
Szóstym trackiem jest Black Room Boy . Nie ma w sobie nic, co mogłoby zachwycić choć na parę chwil. Natłoczenie wokali na tym albumu jest wręcz karygodne... Gdyby to jeszcze były zróżnicowane głosy, emocjonalnie wyśpiewujące przeszywającym wokalem ciekawe partie, nikt zapewne nie miałby pretensji. I kolejny kawałek, w którym absolutny null wysiłku ze strony Abovsów. Jeśli myśleli, że wokal, w dodatku często przesłodzony i nieciekawy , zatuszuje brak pomysłu na ten utwór, to raczej wybrali złą drogę.
Nie wiem, czy tak proste i nie warte skupienia się nad ich brzmieniami kawałki mają w ogóle sens być umieszczane na albumie, który wbrew pozorom mógł być całkiem dobry, gdyby nie małe zróżnicowanie wokali i słabe pokłady do nich. Właśnie - tak jest w przypadku większości vocaltrance'owych tracków z Group Therapy . Ponieważ do instrumentali nie mam żadnych uwag - są dobrą stroną tego wydawnictwa. Ale , gdzie tam jeszcze do ich ocenienia ...
Numerując dotychczasowo wymienione utwory z wsparciem wokalnym Zoe od najgorszego do najlepszego moje zestawienie wyglądałoby tak : You Got To Go, Alchemy , Giving It Out. Najchętniej nie wypowiadałabym się o tym ostatnim. Gdy po raz pierwszy przesłuchałam ten kawałek, aż narzuciło mi się pytanie do A&B : To na pewno wasza produkcja ... ? Nie będę jednak robić z mojej recenzji listy narzekań, wobec tego ocenę tego czegoś zachowam dla siebie
Poprzednik rewelacyjnego utworu Prelude , czyli On My Way To Heaven to jeden z nielicznych wokalowych kawałków , które zasługują na większą uwagę, niż wcześniej zaprezentowane tracki. Dzięki pięknym wstawkom instrumentalnych nie zwraca się aż tak bardzo uwagi na wokal , który miejscami brzmi ... no tragicznie, nie mogę znaleźć innego słowa, by ocenić to ,,je, je , je" .
Szczęście , że po tymże ,,je , je , je " zaraz następuje prawdziwa uczta dla uszu w postaci Prelude . Stwierdzam, że to jeden z lepszych utworów na całym GT, o ile nie najlepszy . Głównie przez charakterystyczne brzmienie i oryginalność , której u większości kawałków niestety brakuje. Więcej takich perełek powinno się znaleźć na tym albumie ! W porównaniu z poprzednimi wokalami , te "wyjce" , które przez niektórych kojarzone są z Afryką , brzmią naprawdę dobrze Utwór nastraja pozytywnie i już zdążył mnie zainspirować do tworzenia kolejnych historii... Uprzyjemnił również wczorajszą audycję Armina , byłam mile zaskoczona, kiedy usłyszałam go w Asocie .
Kawałki , które są idealną przerwą pomiędzy dotychczas wymienionymi , męczącymi uszy wokalami ( na które, jak widać, nieco się uwzięłam ) , są dwa . Tak jak i nieszczęścia, które chodzą parami , tak i te dwa cuda na GT ... Bezsprzecznie numery 1 tego wydawnictwa. Słysząc je , ma się wrażenie przeniesienia w inny, doskonały świat . Melodyjne, nastrojowe Sun In Your Eyes ( rzecz jasna, wraz z poprzednikiem ), to najpiękniejsze dzieła na tym albumie, dzięki którym rośnie niczego nieświadoma wiara w dzisiejszą muzykę trance. Wiara ta niestety szybko gaśnie ...
....kiedy na miejsce niesamowicie porywającego Sun In Your Eyes wchodzi Love Is Not Enought. Nie mogę rozgryźć śpiewu tej wokalistki, choć to chyba i tak najbardziej "trensowy" kawałek z jej udziałem ( choć wahałabym się jeszcze pomiędzy Sweetest Heart ) . Aczkolwiek widzę w nim dokładnie to samo , co w poprzednich utworach, w których śpiewała - nudę mianowicie , i kompletny brak koncepcji nie jedynie na wokal. Tak , z pewnością ten utwór jest jednym z tych, które ujmują najnowszemu wydawnictwu tego trio.
To dziwne, ale wokal Richarda bardziej podoba mi się niż marne , nie pasujące właściwie do niczego wysiłki Zoe. Monotonne powtarzanie tego samego bitu w Every Little Beat z pewnością żadnym dziełem nie jest. Utwór mógł mieć w sobie więcej intrygującej aury, energii, ale niestety - kawałków tworzonych na przysłowiowym kolanie nie lubię. Za to , tak jak już wspomniałam , wokal na tle pozostałych tracków całkiem w porządku. Ale powtórzę - na tle pozostałych, w dodatku wcześniej wymienionych . Bo tenże wokalista znacznie bardziej popisał się swoim talentem w Thing Called Love ...
Kolejna produkcja , czyli Sweetest Heart (sam tytuł słitaśny) ... Oczywiście choćby utwór nosił taki sam tytuł , jak jakaś piosenka Lady zGagi czy kogoś tam jeszcze z otoczenia słynnej Eski , a brzmiał dosłownie epicko, nie doczepiłabym się go ani trochę. Wydaje mi się, że Sweetest Heart jest mniej więcej na poziomie Down To Love Armina . Nie miałam na myśli niczego złego - to chyba jedyny utwór z udziałem Zoe, który zniosę. Wokal sporadycznie się powtarza , ale nie psuje całości . Mniej energiczne śpiewanie wychodzi Zośce na dobre .
Romantyczny, pełny energii utwór jakim jest Thing Called Love to najlepszy track z całego GT , w którym dominuje wokal. Richard nie zaśpiewał w żadnym innym kawałku na tym albumie lepiej, niż tu. Wprawdzie nigdy nie słuchałabym tego utworu z ogromnym zachwytem , dajmy na to na kompie , używając winampa czy od biedy z Youtube , ale przesłuchując cały album , ten utwór zajmuje w moim rankingu czwarte miejsce ( Prelude i Sun In Your Eyes są w końcu na równi ) .
Eternal przepięknie zamyka całość . Szkoda, że mało takich brzmień na Group Therapy. Ale w sumie , gdyby było więcej kawałków tego typu, nie łatwo byłoby zauważyć ich niezwykłość. Znów to samo pianino, co w utworze rozpoczynającym album - dosłownie idzie się w nim rozpłynąć. Godne zakończenie .
Ostatecznie nie mogę się zdecydować , jaką ocenę przypisać temu albumowi. Powszechnie mówi się , że "wszystko idzie w komerchę.." . Ale teraz większości wydawnictw są , że tak to ujmę, podzielone na część słabą, przeciętną , "korki do uszu" , oraz na część euforyczną, w której zawarte są najpiękniejsze utwory z różnorakimi działalnościami i wpływami Te dwie części prosto rozpoznać już po pierwszym przesłuchaniu albumu. O tym mogę powiedzieć jedynie tyle, że choć nie tego oczekiwałam, znalazłam coś wartościowego , co naprawdę zasługuje na uwagę. Nagromadzenie słabych , przeciętnych w większości , wokali , nie wyszło na dobre Abovsom, lecz nie ma tu instrumentalnej produkcji, na której bym się zawiodła . Sporo kawałków z Zoe mogli sobie spokojnie podarować, nie mam przekonania do tej wokalistki . Na sam koniec oceny nie wystawię , mogę podsumować : wokale w większości bardzo słabe, utwory instrumentalne na wielki plus
Endiria Gdybym ja miał takie gadane zaszedł bym daleko Tobie sądzę, że też pójdzie na korzyść
_________________ "Trance jest jak morze - widzisz brzeg, na którym stoisz,
lecz drugiego dojrzeć nie mozesz...
to sztuka cieszenia się i smucenia bez powodu...
to narkotyk... może cię zatruć,
sprawić, że rozchorujesz się, nie wiedząc dlaczego..."
Ja też od ukazania tracklisty sądzę że powinni dać szanse innym wokalistom, album choćby jaki nie wiem nie był instrumentalnie siłą rzeczy popada monotonię. Tak więc wychodzi na to że grupowa terapia jest grupowym układem 5 osób
_________________ And looking down from my hotel
These dawn-lit streets begin to fill
With memories of you and I
On a New York City night
Ciekawostka: nabywcy meksykańskiej edycji Group Thepary zamiast Every Little Beat z udziałem Richarda Bedforda są zmuszeni słuchać Sea Lo Que Sea Será z wokalem dobrze nam znanego Miguela Bose.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach