POLISH FANS FORUM, ARMIN VAN BUUREN, A STATE OF TRANCE, ASOT Strona Główna
  "Music is essential for my life" - Armin van Buuren      ArminVanBuuren.org      FAQ      Szukaj      Użytkownicy      Statystyki  
  · Zaloguj Rejestracja · Profil · Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości · Grupy  

Poprzedni temat «» Następny temat
A State of Trance Episode 550 - Den Bosch
Autor Wiadomość
ToyoTires 



Wiek: 37
Dołączył: 30 Maj 2010
Posty: 1468
Pozytywów:
Otrzymał/a: 98
Wystawił/a: 9
Skąd: Sztum

Status: Offline

Wizyt: 9334
Łączny czas wizyt:
Godzin: 2874,3
Wysłany: 2012-04-04, 17:48   

Jeśli chodzi o edycje w Den Bosch to skupiłem się w ten sobotni wieczór na scenie Blue , i muszę napisać , że jak dla mnie najlepszym setem okazał się set Johna O Calaghana , widać że póki jego sety są na mocnym poziomie , ten jego najnowszy mashup Mark Leanings vs. Space Rockerz & Tania Zygar - Whatever Happens In Puzzle Piece (John O'Callaghan Mashup) to istna bomba upliftingowa .
Potem bym wyróżnił set Gabriel & Dresden między innymi rownież za mashupy , a głównie jeden mi się wkręcił Afrojack vs Way Out West - Replica of Mindcircus (Dave Dresden Mashup).
Armin zagrał standardowo jak na wszystkich poprzednich edycjach , na zielonej scenie o dziwo odstąpił od komercyjnych brzmień i zagrał kawał naprawdę solidnej muzy : Serenity , John O'Callaghan & Bryan Kearney - Exactly czy Binary Finary.
Ogólnie edycja nie była zła , ale zdecydowanie z tych wszystkich wybieram Miami , może dlatego że ten klimat panujący tam tworzył tą mega atmosferę , jakoś od zawsze byłem zwolennikiem Open'airów niż hal .
Jeśli chodzi o raporty to dla mnie najlepszy był też z Miami , chyba też głównym czynnikiem na to czy relacja video się komuś podobała jak muza w tle ,a akurat Megalodon ostatnimi czasy się strasznie wkręcił :D
Kto wie może edycje 600 będziemy już relacjonować z perspektywy naszego kraju ;)
_________________
Two Dj's - One Music - One Life - W&W
Wystaw pozytywa autorowi tego posta
 
 
wiisixtythreePL 



Wiek: 32
Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 472
Pozytywów:
Otrzymał/a: 7
Wystawił/a: 18
Skąd: zabrac kase?

Status: Offline

Wizyt: 2766
Łączny czas wizyt:
Godzin: 282
Wysłany: 2012-04-05, 01:31   

Z Blue najlepiej Miller, kapitalny set, który cały czas męcze. Następnie G&D, dobra dawka mashupow.
_________________

Wystaw pozytywa autorowi tego posta
 
 
 
lionel36 



Wiek: 31
Dołączył: 03 Sty 2010
Posty: 505
Pozytywów:
Otrzymał/a: 38
Wystawił/a: 15
Skąd: Borne Sulinowo

Status: Offline

Wizyt: 8047
Łączny czas wizyt:
Godzin: 938,9
Wysłany: 2012-08-29, 18:05   

W końcu się udało. ASOT 550 z Den Bosch przesłuchany. Może ktoś przeczyta :D


A State Of Blue:

Armin van Buuren Warm-Up: Co jak co, ale Warm-upy to Armin wszędzie prezentował świetne. Fantastycznie mnie nastroił do dalszego słuchania. Strasznie jestem ciekawy tych pierwszych ID. Utwór trzeci ma dość ciekawy vocal. Później zabrzmiało wspaniałe In And Out Of Phase, nawet znośne Try To Be Love, chociaż wersja Shaha niekoniecznie jest najlepsza. Coastal, Granadella i Sandstone także bardzo dobre. Mówiąc wprost, wszystkie osiem utworów na równym, wysokim poziomie. Jak najwięcej takich „godzinek”.

Jochen Miller: Słuchałem całkiem niedawno jego godziny z Miami i była słaba, więc na jego występ w Den Bosch jakoś się nie nastawiałem. I dobrze. Nieciekawy set, ale jakoś przez niego przebrnąłem. Mogę wyróżnić dwa kawałki: Wild And Perfect Day oraz BAMM!. No na plus niech będzie jeszcze jego mash. Najsłabsze? Ciężko wybrać, bo wiele kawałków prezentowało dosyć marny poziom. Skłaniałbym się ku Leap of Faith.

Sied van Riel: Zagrał troszkę inaczej niż w Los Angeles, nie powiem, jednak poziom zaprezentował bardzo zbliżony. Depeche Mode nie jest złe. Dobry Radiator, Cheesecake. Evolution też może być. Jeśli chodzi o Airwave to nie wiem co to za remix, ale wypada średnio. Jest wiele lepszych, nie wspominając o OM. Najsłabszy bez dwóch zdań numer 4 ( jakikolwiek ma tytuł)

Gabriel & Dresden: No nie spodziewałem się tak niezłego seta. Fakt dużo vocali. Może za dużo, ale nie były one jakieś tragiczne. Pierwsze dwa kawałki bardzo ciekawe. Zwłaszcza Eagles przypadło mi do gustu. Mashup Sometimes They Come Without You Near nawet dobry, chociaż mamy tu męski (!!!) głos. No I nie można zapomnieć o pięknym klasyku jakim jest As The Rush Comes. Ostatni utwór to jeden z niewielu jak nie jedyny z vocalem Zoe, który toleruję. Najsłabszym utworem bez dwóch zdań 9.ID. Bardzo biedne to było. Gdyby uraczyli nas mniejszą ilością vocalu byłoby jeszcze lepiej. Brakowało mocniejszego uderzenie ale co tam. Z drugiej strony wolę takie coś niż to co zaprezentował Jochen.

Armin van Buuren: Set bardzo przewidywalny. Fajne intro nam Armin zaprezentował. Invasion, Fusion, Żeanwidetua, Belter i Brute musiało oczywiście polecieć. Za to Magik to parkietowy miazgator. Ile to ma mocy! Zaskoczył mnie puszczając nutkę od Polaka. Za ten utwór wielkie brawa. Ten jego mashup też bardzo przyjemny. PS: Lubię jak Armin się bawi na końcu :D

Ferry Corsten: Co się stało z Ferrym? ehhh ;/ Beznadziejnie. Zagrał bardzo podobnie jak w Miami i tak samo jak tam tak tu ciężko coś wyróżnić. Chociaż… w Den Bosch zagrał lepiej, bo poleciało Reboot, Take Me i Twice In A Blue Moon ( swoją drogą dawno go nie słyszałem). Jest progres jakby nie patrzeć.

Cosmic Gate: Kosmici podczas 550 zawitali w trzech miastach. Się rozpanoszyli :D Set z Miami mi się podobał, z Kijowa już mniej. Jak wygląda ten z Den Bosch na tle poprzednich? Wg mnie bliżej mu do tego z USA. Intro bardzo dobre nam zaserwowali. Wogóle pierwsze 4 tuny dosyć dobre. Bardzo się ucieszyłem, że puścili Back to Earth i na dodatek w remixie Jochena, który swoją drogą bardziej mi się podoba niż ten Arty’ego. Fly Away też świetne. Po przesłuchaniu tego seta stwierdziłem, że The Theme dołączyło chyba do zaszczytnego grona ( obok Fire Wire i Exploration Of Space) utworów, które muszą być przez nich grane na każdej imprezie ;]

Aly & Fila: Świetnie zagrali Egipcjanie. Najlepiej ze sceny Blue. Lubię ich styl. Oprócz słabego i granego miliard razy WCTS każdy kawałek trafił w mój gust. Najlepszego utworu nie podam z prostego względu: zbyt wyrównany poziom. Concrete Angel? Wolę w remixie Johna, ale i ta wersja nie jest zła. Bardzo się cieszę, że nie zagrali Coming Home. Cieszy także niewielka ilość nutek z vocalem. Można wyliczyć na palcach jednej ręki. Tak powinno być zawsze. Brawa dla tych Panów.

John O'Callaghan: Obok Egipcjan to najlepszy set ze sceny Blue. Słabiej wypadło tylko Vueltas. Jeden kawałek i jeden remix od Polaków. To cieszy. Było też świetne Surrender, które ma bardzo dobry vocal no i na koniec niezły mashup. Oczywiście Concrete Angel w jego remixie musiało poleciec. Bardzo dobre 75 minut.


A State Of Green:

Super8 & Tab: Nudaaaa. Tylko kilka utworów było w miarę dobrych. Na pewno Alba, Namaste i Awakenings. Zastanawia mnie jedna rzecz. Czemu wszyscy męczą Fusion w oryginale? Przecież jest o wiele lepszy remix Eximinds, o wersji Markusa nie wspominając. Ogólnie set dosyć słaby.

Orjan Nilsen: Bez dwóch zdań najlepszy set z całej edycji!!! Był on najbardziej oczekiwany przeze mnie i wiedziałem, że Orjan po prostu nie może mnie zawieść. Na początku świetnie wchodzi Amsterdam a zaraz potem nowa parkietowa bomba – Magik. Co się wtedy musiało dziać w Den Bosch to aż ciężko sobie wyobrazić. Nawet nie ma co wymieniać najgorszych momentów, bo takowych nie było. Jeszcze jedno. Tak gadaliśmy na Arty’ego, że gra tylko swoje kawałki a tutaj Orjan zaserwował nam 12/14 swoich dzieł. Różnica jednak polega na tym, że u Norwega to olbrzymia zaleta a u Arty’ego już niekoniecznie.

Arty: O Artym wypowiedziałem się już podczas wcześniejszych imprez, więc tutaj tylko w skrócie. Nie podobało mi się, nie mój styl. Na plus zaliczę Rebound i Punk. Utwór z vocalem Any też nie jest zły. Szkoda, że Arty wiecznie musi upchnąć tego Mozarta i Around The World. Oba kawałki już mi uszami wychodzą. Ileż można.

Gareth Emery: Spodobał mi się jego set w Miami i w Los Angeles. Ten w Den Bosch także. Poleciało niezłe Zorro i Apex. Children też bardzo dobrze odświeżone. Na duży plus także dwa mashupy: Sweet Arrival In The Deep i ten z Arnejem i Zombie Nation. Concrete Angel obowiązkowe. Dobrze, że nie puścił OM tylko remix Johna. Najsłabsze chyba Brohammer i Spaceman Slam The Door.

Markus Schulz: Początek w wykonaniu Markusa świetny. Loops & Tings i Go zamiotły. Później w moim odczuciu spuścił trochę z tonu. Oczywiście Digital Madness musiało się pojawić. Mnie jakoś specjalnie nie rusza. Trzeba za to pochwalić Markusa za końcówkę. Super zagrał. Najlepsza z możliwych wersji Fusion. I od razu ten utwór ma u mnie +3 do oceny. Dobre Chesecake (zalatuje mi trochę Zombie Nation ale mniejsza) i Rotunda. Jeśli chodzi o kawałek z Arnejem to tyłka nie urywa.

Armin van Buuren: Aż się łezka w oku zakręciła jak się posłuchało tego seta. Cudo secik. Przepiękne klasyki poprzeplatane od czasu do czasu troszkę nowszymi kawałkami. Sail, Time, Ramsterdam, Tuvan i można tak wymienić całą tracklistę. Bardzo fajnie także zostało odświeżone Communication. Najsłabsze o ile można mówić tutaj o czymś słabym to Beautiful Ashes. Panie Armin… więcej takich setów proszę.

W&W: Pierwsze pięć utworów mogło zwiastować w miarę przyzwoity set. Nowhere to Go, i Impact na plus. No ale potem było już gorzej. Znacznie gorzej. Puszczane do bólu Invasion, słabe Me i beznadziejny Shotgun. Fajnie, że zapuścili potem Arenę i Mainstage, ale większość kawałków była bardzo przeciętna. Remix do Rocker Monster też średni. Wolę OM. Pomijając niezły początek wyszło mniej więcej tak jak się spodziewałem.

Giuseppe Ottaviani: Giuseppe zaserwawał nam niezły poczatek oraz świetną końcówkę. Z pierwszych minut to Linking People było bez dwóch zdań najlepsze. Później wiele słabszych nutek, które przynajmniej mnie nie urzekły. Dopiero od Ride The Wave coś się ruszyło. Do końca było już bardzo przyzwoicie. Bardzo dobre Arcobaleno i Falcon. Gdyby nie ten środek byłoby super, ale i tak nie było źle.

[b]A State Of Yellow: [/b]

Matt Darey: VOCALE!!!! Ja rozumiem, że można puścić kilka, ale żeby 10/10 to było vocale? No bez jaj. Stracona godzina. Najlepsze (cud, że się coś znalazło) to See The Sun. Nigdy więcej nie chcę słyszeć tego seta. No, ale może niektórym się spodoba taka „mała” ilośc vocalu. Mi nie.

Protoculture: Nieźle, ale spodziewałem się czegoś lepszego. Pierwsza połowa dosyć słaba. Druga dopiero uratowała całego seta. Oba mashupy mi się nie spodobały. Od Overthrow już było lepiej. Żeanwidetła, które chyba jest lepsze od OM. Do tego poleciało Verano i Full Moon Party. Nie było źle.


Stoneface & Terminal: Na średnim poziomie. Jakoś ponad poziom się nie wybił, ale także nie zamulał za bardzo. Taki na przesłuchanie na raz. Raczej do niego nigdy nie wrócę.

Tritonal: Mocno przeciętnie. Myślałem, że nic nie będę mógł wyróżnić, ale na szczęście na koniec poleciało bardzo dobre Apex oraz Still With Me. Gdyby nie te dwa kawałki to praktycznie nic pozytywnego by nie było w tym secie.

Jorn van Deynhoven: Genielny set!!!! Cała godzina na niesamowicie wysokim poziomie. Żadnej słabej nutki nie było. Spotlight w intro przepiękne. Ramsterdam, Symphonica, remix do Irufushi, An Angel’s love… można wszystko wymieniać. Piękna godzinka

Leon Bolier: Początek lekko niemrawy, ale z biegiem czasu Leon się rozkręcał. Od Belmont’s Revenge było już fajnie. Dobre Reboot, które mi się wkręciło. Mashup z Dreaming też super wyszedł. Potem świetny kawałek od Polaka i Tuvan? Nie spodziewałem się. Duży plus. Zakończyć mógł lepszą nutką, ale niech już mu będzie. Może być .

Kyau & Albert: Za samo This Love -2 do oceny końcowej. Nie znoszę tego kawałka. Beznadziejny jest. Podobnie z You Got To Go. Jak słyszę ten vocal to mi się zbiera na wymioty. Thing Called Love bardzo podobnie. Także go nie trawię. Te trzy utwory dostatecznie obniżyły ocenę całego seta. Światełkiem na pewno była Megashira

Bobina: Jeden z lepszych setów podczas całej imprezy w Den Bosch. Pierwsze dwa kawałki bardzo dobre. Wkręciły mi się. Mashup Show Me the Mansion też bardzo dobry. Nawet fajnie zabrzmiały te dwa utwory razem. Potem Fusion… I bardzo słabe Turn It. Dalej to już wszystko na wysokim poziomie. Dobre dwa mashupy, pojawiło się Diamond Hell, Last Train to Moscow i Rocket Ride. No I wisienka na koniec – Invisible Touch. Bardzo dobry set

Will Holand: Dobrze było sobie przypomnieć Home z Susaną. Pojawił się także niezły mashup z Ashes oraz cudowne Ramplify. Bardzo przyjemnie się słuchało całego seta. Może oprócz dwóch nutek. Ogólnie na plus ta godzinka.

Ronski Speed: Początek taki niemrawy. Dwa mocno przeciętne kawałki. Później pojawiła się dobra Megashira oraz In and Out of Phase. Żaden z mashupów nie trafił do mnie. Fusion w remixie Eximinds może jeszcze być. Concrete Angel także na plus zaliczę. Za to końcówkę to Ronski zaserwował przednią. Ostatni kawałek….miodzio.

A State Of Pink

Miss Nine: No bardzo dobry set. Nie spodziewałem się . Nie zamulała ani trochę. Fajny i żywy. Końcówka z Freefalling oraz Overdrive idealnie podsumowała jakośc tego seta.

Jwayden (LIVE): WCTS I Coming Home wystarczyło by wystawić ocenę 0. Beznadziejne 17 minut.

Nifra: Dobre Mumbai Traffic na początek. Potem słabe Who you are. Drażni mnie ten vocal. Dalej już o wiele lepiej. Channel 4 od Frosta, Kill of The Year oraz Aqwa. No i No Reservations w remixie Khomhy. Na zakończenie także świetne Slave oraz Blue Fear. Dobry set w wykonaniu Nifry. Najgorszy utwór to The bottle od Marcela.

Betsie Larkin (LIVE): Bardzo dobre Made of Love oraz You Belong to Me. All We Have Is Now troszkę gorsze, ale całość nieporównywalnie lepsza od Jwayden

[b]Vicky Devine:[/b] No nie za bardzo dobrze mi się jej słuchało. Początek słabiutki. Potem moje nadzieje wzrosły po usłyszeniu Tonic Totem i Khomhy, no ale niestety. Koncówka była równie słaba jak początek. Do zapomnienia.

Ana Criado (LIVE): Pięknie zaśpiewała. Niesamowicie mi się jej głos podoba. Nie jest przesłodzony. Jest świetny. Fantastyczny jej występ.



Kristina Sky: Bardzo dobre 60 minut. Ciekawe Dyno, dobry remix do Open Your Eyes oraz mój kochany Icarus. Fajnie, że pojawiło się również Full Moon Party i Children. Kawałek z Rihanną? No nie podszedł mi. Tyle powiem. Nie było źle.

Emma Hewitt (LIVE): Bardzo dobre kawałki wybrała. Emma śpiewająca Sun & Moon? Nawet nieźle jej to wyszło.

Sophie Sugar: Genialny Uplift przez całą godzinę. Poezja dla moich uszu. Cudowne Apocalypse, Balearic Island, Seven Cities, Rhapsody i wiele wiele więcej. Wszystko na bardzo wysokim poziomie. Super godzinka.

Jaren (LIVE): Obok Emmy i Any najlepszy występ live w Den Bosch. Dawno nie słyszałem Man On The Run , więc fajnie było sobie to przypomnieć.


Claudia Cazacu: Fajnie było usłyszeć The Great Escape i Orbion. Już o tych kawałkach zapomniałem. Na plus utwór Everywhere I go, Cream no i oczywiście Legions i Belter. Ogólnie bardzo dobry i przyjemny set.

Aruna (LIVE): Dosyć średnio. Początek bardzo dobry bo zaśpiewała Safe, ale dalej już przeciętne Under Your Spell i Let Go.

Lisa Lashes: Początek nie napawał optymizmem. Grane do bólu Fusion I słaby remix No Reservations. Ale z czasem zaczęło to lepiej wyglądać. Świetny Snapshot oraz Two Worlds. Bardzo się cieszę, ze poleciało również Reformations od TranceArts. Końcówka też na wysokim poziomie. Stresstest I Three Drives. Bardzo dobry set.

A State Of Red:

Antillas: Hmmm jestem na nie. Bardzo mało pozytywnych akcentów w tym secie. Be your Side i Rocker Monster. Reszta bardzo słaba. Ten remix do Silence gorzej niż słaby. Tokyo, Analogital także słabe. Bardzo przeciętnie, żeby nie powiedzieć słabo.

Mark Sixma: Oj Mark Mark. Liczyłem na Ciebie. Niestety wyszło słabo. Słabe Safari, The Atmosphere do którego nigdy się nie przekonałem, remix Silence oraz nieciekawe mashupy. Na pewno ogólną ocenę podnosi Sashimi. Genialny kawałek. Szkoda, że nie ma fulla jeszcze. In plus na pewno jeszcze DNA. Ostatni kawałek też bdb. Jednak po Sixmie spodziewałem się dużo więcej.

The Blizzard: Początek lekko niemrawy, ale potem zabrzmiało bardzo dobre Two Worlds. Breathe in Deep oraz Kalopsia Pressure tez niezłe. Wyszedł ten mashup. Później poleciało słabiutkie Walking Alone i świetne Piercing the Fog. Slam the door za to potrafi się wbić nieźle do łba. Ma coś w sobie czego nie umiem wytłumaczyć. Nie było źle. Dobre kawałki przeplatały się z kiepskimi. Od czasu do czasu można do niego wrócić.

Dennis Shepard: Bardzo dobry początek w postaci Mind Gamer oraz Go. Później każe nie było źle. Sun & Moon, Robtron i Two Worlds. Vanilla również bardzo dobra. Oczywista oczywistośc to Fallen Angel. Oba mashupy niestety In minus. They Always Come Back For iPhonic to w ogóle nieporozumienie.

Wezz Devall: Początek nieciekawy za sprawą Shotguna, ale potem wyglądało to coraz lepiej. Końcówka świetna. Kill Of The Year, Diamond Hell, Free My Willy oraz Phantom. Belmont’s Revenge od Leona także dobre. Za to do Me to się chyba nigdy nie przekonam. Ostatni kawałek też fajny. Pierwszy raz go słyszałem chyba. Niezły set z wieloma dobrymi utworami

Sebastian Brandt: Piękna godzina. Nie było ani jednego (!) słabego utworu. Słuchając tak 450 to naprawdę hymn z 550 wypada gorzej niż biednie. Kawałek Brandta ma cos w sobie pięknego czego Invasion nie posiada. Świetne Touch Me oraz remix do SED, chociaż OM jest sporo lepszy. Oprócz tego Szwed uraczył nas Maną no i na samym końcu Ashes. Jeden z lepszych setów podczas imprezy w Den Bosch.

Setrise: Zagrał dosyć mocno, co w niektórych momentach było uciążliwe, ale kilka niezłych utworów się znalazło. Dobre Mind Gamer i Icesave. Remix do Resurections też bardzo fajny czego nie można powiedzieć o remixie do Do you dream. Toż to było bardzo słabe. Kernkraft było pewne, że poleci, ale kawałek jest dobry. Koncówka wyszła dosyć słabo. Trochę się już męczyłem słuchając tego. Kilka dobrych kawałków, ale więcej tych słabych…Niestety

MaRLo:Wynudziłem się trochę. Nieciekawy początek. Słaby remix do Impact, dalej słaby remix do Punk i pod koniec jeszcze słabe Tokyo. Do pozytywów zaliczę Lift od Tyasa i The Island. Do zapomnienia.

DNS Project: Słaby początek. Ostatni set do przesłuchania to jeszcze Fusion musiało polecieć :D . Jedyny pozytyw z początku do The Unknown. Mashup mocno przeciętny. Recapture też bez polotu. As the Rush Comes w wersji Markusa niepórywnywalnie gorsza od OM, ale jakoś przeżyć można. Dalej bardzo dobry numer 8 (jakieś ID) i piękne Between The Rays i świetne Exclusive. No i DNS Project zakończył mocno z przytupem. Bardzo ładnie.



Podsumowując całą imprezę z Den Bosch…. Najlepsze sety to
- Orjan Nilsen
- Bobina
- Jorn Van Deynhoven
- Armin z Green Stage
- Sebastian Brandt
- Sophie Sugar
- Aly & Fila

Najgorsze:
- Matt Darey
- Jochen Miller
- Arty ;]
- Super8 & Tab
- Vicky Devine
- Kyau & Albert


Jako, że wystapiło prawie 50 artystów to na pewno każdy znajdzie coś dla siebie.

PS: Jeśli ktoś dotrwał....GRATULUJĘ :D :)
_________________
Som La Gent BLAUGRANA!!!!

Per Sempre!!!
Wystaw pozytywa autorowi tego posta
 
 
 
Więcej szczegółów
Wystawiono 4 pozytyw(ów):
Machała, Słowik, Rudzia, I-Luminate
Machała 



Wiek: 33
Dołączył: 06 Maj 2010
Posty: 699
Pozytywów:
Otrzymał/a: 25
Wystawił/a: 22
Skąd: Polska

Status: Offline

Wizyt: 7817
Łączny czas wizyt:
Godzin: 244,8
Ostrzeżeń:
 1/3/6
Wysłany: 2012-08-29, 19:20   

Lionel no chłopie :) Szacun przyjemnie się czytało aż sobie parę wymienionych setów przez ciebie ściągnę ;D Dobra relacja +1 ;D
_________________
No.1 of 2008 Ferry Corsten - Twice in a blue moon
No.1 of 2009 Gaia Tuvan
No.1 of 2010 Ronny K vs Ziki - From Somewhere
No.1 of 2011 Avernus - Sirya ( Mike Foyle Rmx )
No. 1 of 2012 Faruk Sabanci - Elveda
Wystaw pozytywa autorowi tego posta
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group - recenzje mang
Template modified by Martino

Forum.ArminVanBuuren.org. Treści zamieszczone na forum oparte są na licencji Creative Commons.