Ja wróciłem także
Problem był po stronie wzmacniaczy, gdyż te jak nastapi zbyt mocne przeciążenie to się wyłączają aby sie nie spalić.
Ogólnie wyglądało to tak.
Po kilku godzinach w pociągu dotarła moja grupka znajomych z innego forum, było dość grubo, później wyjście na Wrocław, do sklepów etc.
Kilkunastominutowe oczekiwanie na resztę ekipy pod halą, Sandra namawiała na wejście, jednak weszliśmy dopiero po skompletowaniu ludzi.
Weszliśmy akurat na początek seta MatZo, pierwsze 10 minut to w zasadzie monolog do telefonu mój i Sandry(szyszuni) gdzie kto jest... później już zabawa.
W zasadzie poleciało na secie MatZo parę kawałków które znałem.
Później wyjście na piwo na secie Van Dejtamkogoś, po kilku 2-3 piosenkach odczułem jakby leciały 2 te same nutki, w remixach kilkuset innych DJ... i dlatego spędziłem ten czas w namiocie piwnym.
Godzina 22, wchodzi Super8, bo Taba nie było, oczekiwanie na Martę, i słuchanie seta szczątkowo, gdyż kolejna wizyta w browarodajni .
Załapaliśmy się na końcówkę, leciało wtedy Made of Love, reszty nie znam choć z tego co słyszałem leciała większość klasyków i rozpoznawalnych jego kawałków.
Później wchodził ten jedyny, niepowtarzalny Andy Moor...
Wiedziałem że zrobi kosmos, dzięki jego nucie She Movies.
Znajomy się sprzeczał że Moor zagra słabo choć to było coś, She Moves mimo że w wersji Walbridge, a nie oryginal ale i tak dawało radę .
Rozpoczęcie utworem gwiazdy której brakowało na ASOT czyli tyDiego mianowicie Good Dream w mashupie z Faces, to było jak zastrzyk pozytywnej energii, poweru do zabawy.
Kolejne kawałki jak Right Back, sprawiły że po prostu zaczełem śpiewać i tańczyć, porywany przez Andiego.
Set Andiego ciągle zaskakiwał, człowiek mimo że już lekko zmęczony dawał się porwać temu co wyprawia za konsoletą Andy, było 6+/6... nie było nawet mowy o wyjściu na piwo choć takie propozycję dostawałem.
Kosą która rozwiała wszelkie wątpliwości że set Andiego zostanie długo w pamięci była nuta Lethial Stadium Four .
Ten set był marzeniem, kolejny wchodził Armin więc miał dość wysoko ustawioną poprzeczkę... set Armina wypadł gorzej minimalnie, a to za sprawą tych 2 godzin.
Możliwe że jakby Andy miał 2h też by nie było to najlepsze rozwiązanie.
Armin zaczął nowym flagowcem z ASOT 2k1 czyli Gaia-Aisha, później kolejny dość fajna utwór aby przejść do Tuvana.
Aisha była hmm dość za długa także momentami nie było wiadomo czy to jakiś mashup czy może dalej się ciągnie nuta.
Kolejna znana mi nuta którą śpiewałem w całości było Black Flowers, zaskoczyło mnie to że puszczony był w całości Vocal, gdyż wcześniej leciały tylko szczątkowe słowa z nut które są gatunkiem Vocal Trance.
Zapuszczenie Faitless - Im not going home, było czymś czego trzeba było temu setowi, chwilowy przestój został całkowicie puszczony w niepamięć, później dorzucenie do seta utworu Rain, przy deszczu konfetti z sufitu, aby wkońcu przejść do tego co wprawia większość osób w euforię... czyli słowa when you touch my face, when you call my name.... tak zagrał Burned With Desire, ludzie na hali odlecieli.
Koniec seta był hmm dość dziwny, zapuścił Armin , klasyka In and out of love, tyle że w jakimś mashupie, delikatnie przypominający techno, za mocna łupanka, nie mój styl.
Armin wykończył mnie całkowicie, nie miałem już sił na nic, dlatego też udałem się na balkon na set Marcusa i dobrze wybrałem gdyż jak dla mnie zanudzał.
Ileż to się nasłuchałem tekstów przed ASOTem że to będzie najlepszy set.
Hmm może dla innej osoby tak, ale napewno nie dla mnie, był moment że prawie usnełem na krzesełkach, to medyk podszedł i zapytał czy wszystko w porządku, moja odpowiedź brzmiała " tak, ale kolega za dekami czuje się chyba słabo bo zanudza.."
Ogólnie set Marcusa przebiegł mi bardzo szybko, nic szczególnego ciągłe zamulanie, dobiło moje zmęczenie jeszcze bardziej.
Kolejne wyjście na piwo, jakąś cole i wracamy na Sieda, a w zasadzie na krzesełka, chwilę posiedziałem poleciało coś lepszego pobawiłem się na parkiecie, i później spotkałem ekipę znowu z AvB.org, i udaliśmy się na odpoczynek na balkony, po drodze mając kilka akcji typu że nie wszyscy chcieli iść na krzesełka etc.
Set Branda w zasadzie jego połowa, bo do 4.30 byłem w hali to odczucie jakby miał tylko nutę 450 i puszczał ją we wszystkich możliwych remixach.
Było nudno i zasypiałem, z moich obserwacji było widać że set Marcusa był końcówką imprezy dla znacznej większości osób, tłumy w szatniach czy przy taksówkach.
Podsumowując ogólnie, słuchając opini innych, wtrącając swoje wychodzi że Andy zagrał najlepiej, drugi w kolejności był Armin, i zapewne Super8, patrząc dziś na tracklistę.
Event udany choć nie obyło się bez kilku niedociągnięć, ale na szczęście były też plusy.
- zimne jedzenie (zapiekanki, babka przynosi 10 na raz każda zimna)
- piwo, z nalewaka nie da się pić... mocz rozrozbiony ze spirytusem (ratowało puszkowe)
- żetony... do końca nie zczaiłem co ile stoi i ile mi zabierają, raz brali tyle, raz tyle...
- obsługa niektórych punktów gastronomicznych, za 2 Redbulle zabrała babka 3x cały pasek czyli 3x16 zł
- problemy z dźwiękiem, za słabe wzmacniacze
- niby piwa nie można wnosić w puszkach, ale RB to już tak, walała się tego masa pod nogami, razem z plastikowymi butelkami
- panie tańczące na scenie, czy kiedyś MSM dojdzie do wniosku że z ładnych klientek nie zawsze są dobre tancerki, mowa tutaj o tym że każda robi co chce, żadko wychodziła im choreografia
- szatnia, można dopiero od 24 wracać do szatni po rzeczy... chciałem kupić płytę ASOT 2k1 jednak nie mogłem jej dać do szatni na przechowanie, depozyt był płatny ok 10 zł, a w sklepie Armady nie można było przechowywać rzeczy
- ścisk, na Arminie, ludzie się zachowywali jakby pod sceną dawali miliardy.. staliśmy na początku, aby później się oddalić pod sam sektor siedzący aby mieć miejsce do tańczenia.
Po powrocie zostało zmęczenie, masakrycznie zmieniony głos od śpiewania i krzyczenia, pisk w uszach i ból nóg
+ pomoc medyczna, była na najwyższym poziomie, co 20 minut na balkonach budzili ludzi czy przypadkowo nic się nie stało, chodzili i służyli pomocą
+ekipa
+ set Andiego wynagrodził mi wszelkie niedogodności związane z obsługą eventu
Pozdrawiam.
Mateusz Sas - sasio
Tak na chlodno pierwsze reakcje ...
Mt Zo - dobry set na warm up
Jorn van Deynhoven - fajnie zagral az sie chcialo skakac etc
super8 a nie Super 8 jak widnial ona telebimie oraz Tab - bylem tylko na poczatku, potem piwo
Andy Moor - na koncowce bylem - dosc ciekawy dobry set
Armin - beznadziejny set co na plus to Walk the Edge, Burned with Desire,FavRain cos tam jeszcze..
Markus Schulz - piwo ale kumpel mowil ze gral seta imprezy (wg niego)
Sied van Riel - niezle przylozyl, dobry seci kz najlepszym zakonczeniem z calego eventu
Sebastian Brandt - hymn asot 450 plus first strike odlecialem
Nitrous Oxide - promocja swjej plyty glownej mierze ale to byl odo przewidzenia
Nadzwiekowienie to jakies nieporozumienie bylo albo jacys amatorzy tym sterowali lub po prostu jakies awarie mieli co chwile. Po prostu chyba zle ustawili. mi sie osobiscie nie podobal set ale moze przy innej konfiguracji sprzetu inaczej by to zabrzmialo...
Z tymi bonami to dali by sobie spokoj juz w koncu (czemu nie mozna tego zrobic za pomoca kart ....przy wejsci udajesz iles zl na karte i kupujesz za ta karte, konczy ci sie to idziesz doladowac) a tak jak wczesniej sasio napisla sam tez slyszalem ze raz tyle raz tyle ...Poza tym czemu nie moglem kupic wody mineralnej od 6 rano tego nawet Pan Bog nie wie
Lasery - Malo i zadko praktycznie dopiero od SvR cos w tej materi zaczelo sie dziac. Najlepiej te efekty mozna bylo zaobserwowac na secie Brandta.
Eskowiczow bylo na potege obok mnie na schodach stala taka para ...JvD stoja jak klody ! ...koncowka Moora (wrocilem na to samo miejsce) stoja jak klody set Armina stoja jak klody niczym kij od szczotki zamiast kregoslupa !
Ahmm chyba mamy nowe miasto w Polsce pt Poland ...Toronto, New York,Bratislava...Poland
Scena duza ale jakby pusta i bez pomyslu ...duzy telebim niczym mnie nie zachwycil, swaitelka,stroby na plus ..zwlaszcza przy intrze Schulza
przy wyjsci ukupilem bez problemow cd Dakoty,ASOT2010 i Nitrousa
msm hmmmm naobiecalo ze to bedzie nie wiadomo co a nawet na konfeti chyba kasy nie stylko bo tylko z 2 razy i to w malej ilosci spadlo na klubowiczow
problemu z dzwiekiem
jak dla mnie asot zaczal sie po secie Armina
potem cos dopisze moze jakas relacje ...
_________________ One World Under Trance Domination
24.04.2010 A STATE OF TRANCE 450 HALA LUDOWA WROCŁAW.
Godz 13:20 , przespałem sie 3 godzinki , i czas zrelacjonowac to co dzisało sie wczoraj we Wrocławiu. A działo sie :D . Ale po kolei , Recenzje i całe te wypociny dedykouję Żanetce . Ok hmm Simon Patterson live @ Toronto i jedziemy .
Piątek godz 23:00 zasypiam ze słuchawkami na uszach przy asoci 250 part1 . Pobudka o godz 8 rano , jakoś nie chciało mi sie już spac . Śniadanko , sprzątanko i oczywiście na kompa DVD Armin Only Utrecht i można sie nakręcac . Tak do godziny 11:30 , następnie trzeba udac sie na przystanek telefon co Szysz.... SANDRY , jednka jak zawsze do niej sie dodzwonic , potem do Pawła i Szymona (Ayxx86 i N3ON) że już mogą sie wybierac na Dworzec w Lubinie Do Lubina w miare szybko i przyjemnie , telefon od Snadry nareszczcie LUBIN - chłopaki zwarci i gotowi dołączają , kierunek Wrocław , podróż umilamy rozmowami wiadomo o czym . We Wrocku jesteśmy ok 13:20 nie pamiętam już . Wszyscy głodni udajemy sie coś wszamac i wypic po piwku . Humory dopisują , po drodze spotykamy jakieś eskowiczki które zobaczyły nasze koszulki i chyba sie podnieciły ;D . Udajemy sie na Meeting do Vapiano , a tam już czekała Madzia i także zamówiliśmy po piwku no i czekaliśmy na reszte rodzinki ok 16:30 wreszcie sie zjawiają wiadomo buzi buzi tuli tuli rozmowy , smiech i fajnie że było kilka osób ktorych nie jeszcze osobiście nie znałem Dociera także flaga na której strzelamy autografy (jp na 100 %) . Ok godziny 17:45 udajemy sie na przystanek tramwajowy , bileciki i ruszamy do Hali Ludowej Pod halą już tłumy , spotykam Krzysia (ArminOlny) , i idziemy do szatni , kontrola biletów , nawet portfela no ale dobra niech bedzie , byliśmy w hali tuż przed otwarciem bram , ok 19:00 moim oczom ukazała sie ogromna scena na zdjęciach taka sie nie wydawała . Zbiórka , i udajemy sie do namiotu piwnego wiadomo po co . O godz 19:45 czas isc na parkiet ;D . Ustawiamy sie mniej wiecej na środku .
20:00 - MAT ZO , intro i już ciarki oraz wtopa vj przygotowujących wizualizajce zamiast Wroclaw było Poland !!! Nagłośnienie wydawało sie troche zbyt dużo basu , ale oświetlenie , scena , mistrzostwo świata , ale powrócmy do Mata , bardzo liczyłem na dobry set z jego strony i nie zawiodłem sie , Ładnie Faithless - Not Going Home (Eric Prydz Remix) i już zaczełem sie bujac zreszta nie tylko ja ;D Mat cały set zagrał dobrą nute , leski pojawiły sie słysząc Motorcycle - As The Rush Comes (YAmos & Ultimate D. Remix) słyszałem ten remix poraz pierwszy , praktycznie do samego konca w podskokach ;D ocena - 5
21:00 - JORN VAN DEYNHOVEN , od początku mooooc!!!! nie było momentu w którym nie było \0/ . Prawodopodobnie gdzies na czym nie wiem czy to tv czy to ktoś nagrywał całą impreze , ale flaga jest uchwycona Z początku wydawało mi sie ze Jorn nie ma z nami kontaktu , ale zmieniło to sie (WrocLove) . Set Jorna - 5.
22:00 SUPER8 & TAB , w okrojonym składzie , set praktycznie cały spędziliśmy w namiocie piwnym , gdyż naprawde była straszna męczarnia , duchota i coraz wiekszy ścisk. Co nie znaczy że nie słuchaliśmy seta ja wywijałem hulańce na korytarzu słysząc Helsinki Scorchin z Elektrą , czy Super8 & DJ Tab vs. Armin van Buuren - Helsinki Is Watching (Above & Beyond's Mashup) , w tym czasie udaliśmy sie także po Marte , natrafił sie także wielkolud Sasio a także spotkałem Jacka . Pod koniec seta Udajemy sie spowrotem ocena może nie obiektywna bo nie słuchałem całości ale po tlce - 5.
23:00 ANDY MOOR !!!! ANDY ANDY ANDY !!!! Bez wątpienia , najlepszy set z Wrocławia , maskara od samego początku , aż serce ściskało , z każdym trackiem wieksze ciarki aż do Lange, Andy Moor, Komytea & DJ Tiësto - Lethal Stadium Four (Gareth Emery Re-Edit) kurcze wolałem sam Stadium no ale nic . Świetny remix See the Sun ajj o czym ja wtedy myślałem i non stop przeszywający bass ANDY \O/ 5+
00:00 ARMIN VAN BUUREN , Tata imprezy , do przewidzenia było że zacznie Aisha , niestety coraz wiekszy ściski i powiem wprost bydło które pchało sie jak najbliżej sceny choc nie było juź miejsca , nietórym sie za to oberwało od Sandry . Armin muzyczie hmm nic nowego olepane tracki ale fajnie było usłyszec Every Other Way , po nim ahhh Not Going Home i znów to piękne uczucie gęsiej skórki . Po tym tracku postanowiliśmy sie ulotnic bo naprawde mogło się stanie w tym ścisku żle skonczyc. Kupujemy z Pawłem po Nestea , chwila odpoczynku i wracamy na parkiet jak dobrze pamiętam na Remeber Me , aż wkoncu wyczekany ECO!!! moje serce zaczeło mocniej bic , ahh co to było szał pał sms od Żanetki , Od tego momentu Armin się rozkręcił , Binary Finary , i kolejna bomba Walk the Egde , Jer Martin vs. Armin van Buuren - Ten Minutes Of Burning Desire (Andy Van Hall Mashup) , to już istna euforia słysząc te tracki !!! i na koniec on out of love Mimo tego że wszyscy przyszli na Armina i i był straszny ścisk było super Ocena 5
02:00 MARKUS SCHULZ , Markusa seta nie słyszałem prawie wg prócz Artego tzn Reverse , w czasie jego seta udaliśmy sie z Pawłem na poszukiwania mojej siostry
czyli Anii (Erica666) He to trzeba potrafic , siedziec na przeciwko siebie i sie nie widziec przez 10 minut . Usiedliśmy no i zaczeły sie zerwane więzi hehe . Doszła do nas Anita(Louka2) a także Szymon (N3ON) wraz z koleżankami , rozmawiamy i w sumie odpoczywamy aż do połowy seta Sieda van Riela , co do Markusa tyle co udało mi sie usłyszec to Rank 1 - Breathing (Markus Schulz Coldharbour Remix) więc póki co set bez oceny musze go przesłuchac
03:00 SIED VAN RIEL, jak już wspominałem wcześniej połowe jego seta także przesiedzieliśmy poza halą , jednak mnie zaczeło nosic więc postanowiliśmy tą ekipą udac sie na parkiet .Weszliśmy jak dobrze pamiętam gdy leciał M.M.E , Sied także poleciał grubo , potężny bass , i te lasery , miazga , ocena 5. haha i niezapomniany widok śpiącego Krzyśka na trybunach
04:00 SEBATIAN BRANDT , Hymn na początek zapowaidał dobry set i tak było , czasami tylko za długie te brakedowny . Sieka zaczeła sie od John Askew - Blackout (Simon Patterson Remix) wiadomo Simon \o/ , liczyłem że ktoś zagra Taxi no ale niestety. Nooo nie ma to jak niedzielny schabowy ok ocena 4+
05:00 NITRUS OXIDE , Krzyś na początku miał problemy ze sprzętem (Guetta tam był ) . Krzyś jak można było sie spodziewac zagrał nutki z Dreamcatcher , mieliśmy duuuużo luzu na hali wiec już resztkami sił Ja , Paweł , Szymon no i siostra tańcowaliśmy do samego końca Krzychu set na 5!!! Dziękujemy!!! Na koniec Armin zapowiedział już ASOT 500 w Polsce .
O godz 6 pogoń do sztani , i ta rekacja " Kurw... jak jasno " :D , w sztani hmm troche mało tych szatniarzy 5 na 500 ludzi stojących w kolejce . W miare szybko odzyskaliśmy kurtki i inne rzeczy...:D , i udaliśmy sie na przystanek tramwajem pod Dworzec , Adam ja i Paweł , Adam wybył gdyż mial zaraz autobus a my z Pawłem mieliśmy 50 minut wiec cooo after spotakłem jeszcze znajomą Co było dla mnie miłe spotkac ja na dworcu o tej porze ale miło że była Telefon do siostry do Sandry do której jak zawsze nie można sie dodzwonic . Przybyła Kasia z siosstrą a ja pobiegłem do Sandry w spawach prywatnych jeszcze raz pożegnanie z Sandrą , Martą , Pawłem , Gnapiem , Radkiem i Kubą i spowrotem na nasz after , czas umiał nam Simon i Taxi aż nieubłąganie nadjechał pks żary i musieliśmy sie pożegac jak ja tego nie lubie , zajęliśmy miejsca i...po 20 minutach zasnęlismy obudziliśmy sie 20 km przed Lubinem . Pawełek wysiadł , a ja hmm nie ważne...:* . Do domku wróciłem o 10:15 , akurat moi rodzice wychodzili z kościoła , reakcja mojej mamy bezcenna:)
Ahhh Kochani....
Pierwszy wspólny ASOT za nami , już sie teskni , szkoda że tylko na eventach możemy sie spotkac bo naprawde z takimi ludzmi jak wy moge w ogień skoczyc , jesteście jak jedna wielka trance'owa rodznia z wspólą pasją ... Muzyką i jestem szcześliwy że do niej należe . A teraz pokolei , PAWEŁĘK i SZYMON od waz zaczne bo z wami jechałem Musimy wyskoczyc na jakies piwko w Lubinie , SZYSZ...kurde SANDRUŚ dziękuje że zostałaś doręczycielem na ten dzień i juz nie bede mówił Szyszunia , ANIA , siostrzyczko hehe ja też już tesknie ale ważne że zerwane więzi były , PAWEŁEK Hehe namiot mi sie przypomniał taki dobry nie jestem aż tak daleko sie nie zegne haha , ANITA , wybyłaś do Krakowa i potem nagle sie odnalazłaś spowrotem dziękuje za rozmowe , Hmm No i tak każdemu z osobna , Madzia , Marta , Kasia , Justyna , Adam , Kuba , Radek , Jacek , Krzyś i teraz schody bo nie pamietam imion ale Gnapek , Sasio , Semir i wszyscy wszyscy których nie wymieniłem dziękuje wam wszyskim za 2 meeting i cudowną noc
Podsumowując impreze , Na minus oczywiście , ten ścisk , wpadki z naglośnieniem oraz sprzętem , słaby set Armina z początku , kolejka po rzeczy , troche drogo . Na plus myśle zasługuje scenografia oraz oświetlenie , mnie osobiście powaliła scena a i oświetlenie także Sety Andyego , Mata , Jorna , Super8 & Tab .
DO ZOBACZENIA NA ASOT 500!!!!
kilka zdjęc ode mnie filmy nie wiem czy wrzuce gdyż straszna jest jakoś dzwięku
To była szalona noc na tyle że aż straciłem głos szkoda że już się skończyła .Pod względem wizualnym wszystko na najwyższym poziomie.
Najlepszy secik według mnie Sied van Riel - po prostu miazga , dopalił jeszcze mocniej do pieca po secie Markusa.
Mat Zoo - bardzo ale to bardzo przyjemny secik
Jorn van Deyhoven - w miarę ale bez fajerwerków, żałuje że nie puścił Ramsterdam w orginale
Super8 & Tab - też dobry secik . Fajny koleś z niego a wygląda jak dziewczynka. Scenka jak ochrona go goni bezcenne
Arminek - spodziewałem się trochę więcej , ale nie było tragiczne , zagrał znane nam hiciory i rozgrzał publikę
Markus - Jego set tak dla mnie szybko zleciał że myślałem że to dopiero 10 minut a tu Markus już kończył Set dobry ale mógłby być lepszy gdyby trwał 2 godzinki , chłopak dobrze się nawet nie rozgrzał a już musiał kończyć .
Rozgrzewki nie potrzebował za to Sied - niszczyciel
Andy - solidnie i na wysokim poziomie
Sebastian - brawa dla tego chłopaka , z pewnością jeden z lepszych setów podczas całego cyklu celebracji ASOT 450
Krzysiek - już na dzień dobry problemy techniczne - delikatnie mówiąc Krzysiek się zdenerwował bo chciał przed własną publicznością i milionami słuchaczy wypaść jak najlepiej a tu taki psikus. Nie będe oceniał seta bo tylko 20 minut słyszałem
...............................................
To czas na minusy niestety kilka było:
-po pierwsze na takiej imprezie nie powinny zdarzać się takie wpadki jak w przypadku Krzyska i Armina i pozostałych artystów którzy też mieli problemy ale nie aż tak widoczne. Nie wiem czy to były jakaś awaria czy też winna sprzętu , ale żeby prawie każdy z artystów miał z czymś problem to daje do myślenia .
- spodziewałem się że nie będzie kłopoty z czytnikami !. Całe szczęście że taka awaria miała miejsce dopiero po 18:00 , i dosyć szybko została zażegna ( na szczęście pan ochroniarz się pomylił i nie była to godzinna )
- tradycyjnie gastronomia , chociaż są postępy
- Jeszcze jedno z jakich przyczyn nie było video streamu
To by było na tyle .
Pozdrowienia w szczególności dla osób które brały udział w spotkaniu z Arminem i całej reszty klubowiczów , oraz wszystkich znajomych
Na początku napiszę wam, że śmieję się z samej siebie, bo na chwilę obecną nic nie mogę powiedzieć, a jeszcze jakieś 3 godziny temu mówiłam jak kaczuszka z Toma i Jerry'ego (moja ulubiona bajka z dzieciństwa). Także jak ktoś ma ochotę ze mną "pomilczeć" to zapraszam
Wczoraj było małe deja vu hehe, gdyż tak jak dwa tygodnie temu wstałam z łóżeczka o 6 rano i zaczęłam się szykować. O 8.40 spotkałam się na dworcu z Mikołajem i co najfajniejsze pierwszym jego tekstem było "piwa już wcześniej zakupiłem". Myślę sobie jest dobrze, ale będzie jeszcze lepiej i nie myliłam się ani trochę. W pociągu do Torunia wspominaliśmy pewną osobę a także filmik Disco Tiesto, oczywiście zaczęłam śpiewać każdy kawałek. Po prostu masakra w moim wykonaniu, ale co tam… najważniejsze, że Mikołaj przeżył Humor nam dopisywał, ale czułam, że wydarzy się jeszcze więcej, hehe. Moja intuicja nigdy mnie nie zawodzi (coś jeszcze wspomnę na deser ). Kiedy wsiedliśmy do pociągu, Ewka i jej kumpela Kornelia a także chłopak Korneli, Marcin już na nas czekali. Z tym, że Marcin drzemał, a dziewczyny były wesołe, a to za sprawą % No to zaczęłam pić piwka z Mikołajem, oj ogólnie było chowanie przed kontrolerami, dziewczyny chowały kieliszki a my puszki. Napisałam do Pawełka czy w Poznaniu dosiada się do nas. Pewnie, że tak z tym, że dodał mi adrenaliny pisząc, że jeszcze sprawdzi portale informacyjne…. Po 12 dzwonił do mnie Kuba, ale miałam jakieś problemy z siecią, dlatego nie odbierałam…. Ale w końcu Kuba się do mnie dodzwonił.
12.30 – przystanek Poznań, wsiada do nas Pawełek i rozkręca się impreza jeszcze bardziej. To co się działo w pociągu i moje rozmowy z Pawełkiem – bezcenne. Po prostu płakałam ze śmiechu, prawie leżałam na podłodze… bałam się, że znowu będą siniaki Po 13 dołączyli do nas Kubuś i Radek "Armin", hehe. No i się zaczęło, wypiłam kieliszek czystej bez popitki co było zdziwieniem Radka No, ale tak już po prostu mam Ogólnie to tematy rozmów były baaardzo ciekawe, nie można było być poważnym ani przez chwilę. Zdjęcia też były, no… yyyy, nieważne
15.03 – Witamy Wrocław Najpierw poszliśmy kupić bilety powrotne, były oczywiście kolejki, ale daliśmy radę. Potem Radek mi się zgubił, bo miał moją torebkę i kurtkę. Ale po krótkim czasie go znalazłam, wymieniał bilety powrotne przy peronie. Zaraz potem dotarł do nas Adaś i wszyscy skierowaliśmy się do Vapiano. Ogólnie to była piękna pogoda, świeciło słoneczko i było ciepło Po drodze też było wesoło, Kornelia jest niemożliwa
Kiedy dotarliśmy do Vapiano pan, który "obsługiwał" nas dwa tygodnie temu, poznał mnie i Pawełka, no i bez miłego komentarza się nie obyło, hehe. Przywitaliśmy się z ekipą, m.in. z Madzią, Kubą i Pawłem (ayxx86) i zaczęliśmy nasze before Pogadałam sobie z Madzią o studiach, było miło Potem była rozmowa z Kornelią i Radkiem. Po krótkim czasie dotarł do nas Czarek (scythe1123), następnie Monika i Justynka ze swoją koleżanką. I na koniec jeszcze dołączył do nas Marek. Każdy podpisał się na fladze i kierunek Hala Stulecia. Ekipa wsiadła w tramwaj i jechaliśmy przed siebie, byle by dojechać na miejsce
Gdy dojechaliśmy tam gdzie trzeba - kierunek namiot piwny. Usiedliśmy sobie z piwkiem i zaczęliśmy rozmowę. Spojrzałam się na Pawła i zauważyłam, że jest podobny do jednego z moich Robaczków. Kuba przyznał mi rację w 100%. Dowiedziałam się od Pawła, że jest koziorożcem, tak jak ja. Nie no pozytywny człowiek i to bardzo! Ogólnie rozmawiałam z Czarkiem, Pawłem i Mikołajem na temat tego kto jak zagra tej nocy.
Dochodziła godzina 20 no i wszyscy pod scenę… zaczęło się, Mat Zo jako pierwszy. Hmm, rozpoczął kawałkiem Not Going Home, ale remixie Prydza, potem było w miarę ok, nawet zaczęłam krzyczeć i Paweł spojrzał się na mnie z uśmiechem jako pierwszy i od tamtej pory co spojrzeliśmy na siebie to był uśmiech na twarzy. Pozytywnie zakręcony jak ja, w końcu koziorożce, hehe. Mat ogólnie zagrał seta na tzw. rozgrzewkę. Nie zachwycił mnie, ale set nie był zły.
Rozpoczęło się szaleństwo na Jornie, tutaj dawałam czadu swoim donośnym głosem i tym razem Justynka odwróciła się do mnie i zaczęła robić mi fotki, masakra, ale w sensie pozytywnym. Były momenty kiedy tak krzyczałam, że aż poczułam "nacisk" w serduchu, hehe. Różni ludzie spoglądali na mnie, na szczęście z radością na twarzy. Czyli chyba się nikomu nie naraziłam. Adaś chyba, że Tobie, bo stałeś przede mną… wybacz Jorn zagrał ostro, dźwięki kawałka RAMsterdam (niestety po chwili zorientowałam się, że to mashup) przypomniały mi o DwP
O 22 miała do nas dołączyć Martusia, także wszyscy tuż po rozpoczęciu seta Super8 & Tab poszliśmy pod wejście na halę i czekaliśmy. W tym samym czasie dołączył do nas Mateusz (sasio), wcześniej mieliśmy cyrki, dzwoniliśmy i pisaliśmy smsy gdzie kto jest… W pewnej chwili zaczęli się pchać na mnie (i nie tylko) jacyś ludzie, a ja sobie nie pozwolę by ktoś na mnie "wchodził", więc się wkurzyłam (powinnam być kulturalna, ale nerwy puściły) i zaczęłam ostro przeklinać do tych ludzi. Chyba zrozumieli o co chodzi i jedna dziewczyna do mnie podeszła, grzecznie przeprosiła i zapytała czy się gniewam. Skoro przeprosiła, to już problemu nie było Jakieś 3 minutki później pojawiła się moja kochana siostra Było przywitanie i wybraliśmy się na piwko. Martusia z Justyną i jej koleżanką były w namiocie a ja z Madzią i chłopakami na zewnątrz. Fajnie było Nagle zauważyłam Krzyśka (ArminOnly), przywitał się i poszedł do swojej ekipy. Potem jeszcze przywitałam się z Adamem (z6y5iu).
Pod scenę poszliśmy dopiero pod koniec kawałka Irufushi, więc trzeba było wykorzystać ostatnie minuty seta Taba…
No i 23, to czas na Andy'iego Moora. Naprawdę wg mnie dobrze zagrał. The Great Escape, She Moves, Global, See The Sun. Zaskoczył mnie na plus
Heh, czas na "gwiazdę" wieczoru, taaaa…. Aisha jako intro, mhm dobrze zaczął i w tym momencie tak jak Tomusiowi (T!m-O) obiecałam – zadzwoniłam do niego by choć przez moment posłuchał na żywo Armina No i jeszcze w tym samym czasie podskoczyłam tak jakoś niefortunnie i było ałła, coś mi w nodze pstryknęło. Niestety musiałam się rozłączyć. Troszkę postałam i oparłam się o Adasia, bo aż w głowie mi się zakręciło, poczułam w nodze ból. Ale dałam radę. Madzia chciała zobaczyć Armina, więc Paweł wziął ją na barana. Martusi też się spodobało, więc Paweł nie miał wyboru, hehe. Następnie Czarek wziął Martę na barana, ja w tym czasie rozmasowywałam Pawła. W dodatku był niezły tłok… Po kilku kawałkach stwierdziłam, że muszę iść usiąść (noga) i wypić piwo. Dwie minuty później w drodze przez ten tłum do namiotu dostaję wiadomość od Krzysia (Maximus). Ogólnie nie żałuję, że opuściłam drugą godzinę seta Armina, bo jak zobaczyłam jego szaleństwo przy Pandorze to mi się odechciało… zresztą nie jechałam dla niego Czułam, że zagra tak jak zagrał.
Z Martusią usiadłyśmy przy stoliczku z piwkiem i sobie porozmawiałyśmy we dwie o pewnej ważnej dla mnie sprawie. Martusia się popłakała a ja razem z nią i tak we dwie, ale to nie były łzy smutku. Siostra, prawda?
Wróciłyśmy na seta Markusa i co słyszę? Dark Heart Waiting, na szczęście w dub mixie, ale pod koniec seta już zapodał w Club mixie czyli z tym okropnym wokalem. Nie mogłam narzekać, bo przy Red One i Comet trochę sobie potańczyłam.
Na Siedzie już nie szalałam, aczkolwiek miałam ochotę ale stwierdziliśmy wszyscy, że idziemy na trybuny. Podczas seta Sieda porozmawiałam sobie z Czarkiem. Troszkę czasu minęło i Martusia zaproponowała żeby iść na piwo, no to poszliśmy. Reszta została na trybunach. Tak w ogóle to Kuba i Paweł szaleli gdzieś na środku bliżej sceny, Pawełka gdzieś wcięło, więc było zabawnie, nie mogliśmy się znaleźć…
Czarek poszedł z nami do namiotu, nie no było sympatycznie Akurat zaczynał grać Sebastian, nie wiem jak zaczął, wiem jak skończył. Czarek niestety musiał się zbierać, bo po 5 rano miał pociąg do Gdańska, więc się pożegnaliśmy i z Martusią poszłam pod scenę. Sebastian grał akurat Blackout w remixie Pattersona. Set świetny mimo, że od początku nie słuchałam (teraz nadrabiam).
No i na koniec Nitrous, oczywiście co zrobiłam…. Tekst "dawaj Krzychu" – sama się sobie dziwię, że to krzyczałam Jeśli chodzi Nitrousa to zdecydowanie stać go na więcej, raz było dobrze a raz tak sobie. Dla mnie set był nijaki. Krzychu się nie postarał, a bardzo na niego liczyłam.
Z hali wychodziłam z uśmiechem, ale ukrywałam smutek. Czułam niedosyt, ale najgorsza była myśl, że trzeba wrócić do szarej rzeczywistości.
Ekipa się odnalazła i zaczęliśmy się żegnać, Madzia pojechała pierwsza. Adaś, Paweł i Kuba ładnie się z nami pożegnali, ale i tak jechaliśmy razem. Wściekłam się, bo niektórzy Wrocławianie mało się znają. Kurde, to ja wiedziałam więcej niż oni, ale ok. Przez nich wysiedliśmy dwa przystanki za wcześniej, praktycznie przy Vapiano, a to dwa przystanki od dworca Marcie było zimno, ja szłam z obolałą nogą, fajnie Ale dotarliśmy, z tym, że Adaś ledwo zdążył na PKS.
A my, Martusia, Pawełek, Mikołaj, Radek i Kubuś mieliśmy jeszcze sporo czasu do naszego odjazdu, także troszkę sobie posiedzieliśmy.
8.55- odjazd beznadziejnym pociągiem IR, który jechał ogólnie do "Ulsztyna" (taki napis hahaha) no ale jeśli chcieliśmy wracać razem to był jedyny pociąg gdzie każdy mógł wysiąść w swojej miejscowości. Kto mógł to mógł, z Mikołajem miałam przesiadkę w Toruniu, ale to na koniec. Najpierw akcje, które się działy, nasz Radek Arminek został nazwany przez Martusię glonojadem, bo fajnie go przyssało do okna. Ale Mikołaja chyba nikt nie przebije, tak fajnie spał, że Martusia fotkę mu zrobiła i była akcja wrzuć monetę Najlepsza była poza do Krakowiaczka… "krakowiaczek jeden", "oj dana dana" Kubusiowi się przysnęło, a ja na chwilę się odłączyłam skupiając się na pisaniu telegramu smsem do Pawła (ayxx86) Martusia w śmiech, Pawełek w śmiech, a ja WTF?
Kubuś z Radkiem wysiedli w Kościanie, Pawełek w Poznaniu, Martusia w Gnieźnie, a ja z Mikołajem mieliśmy opóźnienie trzyminutowe, więc zostały nam 4 minuty na przesiadkę. Szukaliśmy pociągu do Bydgoszczy, pytaliśmy się w kasie no i super, peron pierwszy a my biegiem, pociąg już prawie odjeżdżał. Zaczęłam coś tam krzyczeć, kurde w biegu, że jak do Bydgoszczy to ma poczekać. Adrenalina podskoczyła. O 14.30 byliśmy na miejscu.
Jeśli chodzi o najlepsze sety, z pewnością: Sebastiana, Jorna i Andy’ego i Sieda.
Armin po wypiciu "polskiej wody" powinien zagrać dobrego seta, ale chyba ta "woda" na niego źle zadziałała
A sprawy organizacyjne:
- wolałabym płacić kasą a nie jakimiś żetonami,
- namiot piwny, kto to wymyślił wchodzenie z karteczkami? Pieczątkę to rozumiem, ale karteczki, które były całkowicie zbędne… ?
Co do reszty nie mam większych zastrzeżeń, a ten tłok był przewidziany i byłam na to przygotowana.
Moje Robaczki najkochańsze dziękuję wam za wszystko!!!
_________________ Trance music is a part of my soul...
Ostatnio zmieniony przez Sandy 2010-04-30, 20:26, w całości zmieniany 9 razy
To ja też trochę opowiem
Zacznę od tego, że jak położyłem się spać o 10, to wstałem po 19 Poza tym, w reżyserce chyba mieli stopery w uszach, że nie słyszeli, że jest stanowczo za dużo basu w porównaniu z innymi tonami. Wystarczyło tyciu tyciu mniej dać i by było wszystko fajnie, bo w niektórych momentach aż się ciężko od basu oddychało. I niech mi nikt nie mówi, że "liczy się pierd*lnięcie", bo to była gruba przesada. Poza tym przez to "pierd*lnięcie" prawie wszystkie filmiki pierdzą Nagrywałem tym samym sprzętem na poprzednich eventach (eventach! nie potańcówkach) i wszystko ładnie słychać, a tu pierdu pierdu.
Poza tym 4 CITIES: Toronto, New York, Bratislava, POLAND o.O Ja rozumiem, że Polska nie jest wielka, ale nie jest wielkości miasta. No, ale od początku
Godzina 9:48 - "nieee, dopiero 10, dlaczego nie 14? No nic, trzeba wstawać z łóżka, dosyć spania". Moja pierwsza myśl na dzień dobry. Śniadanko, przygotowania, zabijanie czasu przy dźwiękach setów z poprzednich dni (pozdrawiam ekipę Club-Nation.eu:) ).
Godzina 15:00 - wyjazd z Konina. Ja + 3 znajomych.
Godzina 17:50 - dojazd pod Halę. Drobne zamieszanie i krótkie poszukiwania pana Przemka z MSM w sprawie darmowej wejściówki (tak, to ja wygrałem konkurs na intro dla Armina... niee, nie chwalę się Jednak nie wyświetlono go, bo Holendrzy, którzy najpierw zlecili robienie filmów MSM - stąd konkurs, zdecydowali, że zatrudnią profesjonalną ekipę do zrobienia filmików na wszystkie 5 eventów), którą podarowałem jednemu od nas z ekipy w zamian za transport A potem sama magia. Wejście do głównego pomieszczenia z dance floorem i ogarniała człowieka euforia. Te olbrzymie wyświetlacze, dookoła pełno świateł, nooo robiło to wrażenie.
Godzina coś koło 19:55 - Toccata Jana Sebastiana Bacha + umcy umcy + wyświetlacze bajeczka
No i przestajemy liczyć godziny. Initiate Broadcast Procedures itd itp
Wchodzi MAT ZO. Do tej pory znałem go z takich kawałków jak Nuclear Fusion, czy Fractal Universe i właśnie tych klimatów się spodziewałem - lekko chilloutowo, w sam raz na rozgrzewkę przed DJami większego formatu. No, ale walił ostrymi kawałkami, co mi średnio pasowało. Zalatywało jakimś minimalem, czy czymś. Plus za świetny kontakt z publicznością, ale za dobór kawałków ogromny minus. Dla mnie rozczarowanie - ocena subiektywna
Następny JORN VAN DEYNHOVEN. Nie było niespodzianek - miało być zaj*biście i było! Kilkoma kawałkami dał ostro popalić i to się chwali, a przy pierwszych dźwiękach RAMsterdamu ogarnął mnie dziki szał Szkoda, że to był mashup z jakimś wokalem, ale jeden z kawałków na Liście Życzeń odhaczony
SUPER8 AND TAB i niewiele trzeba mówić. Światła, muzyka, wszystko pięknie się komponowało w jedną całość. Oj, wyskakałem się przy tym secie.
ANDY MOOR - tutaj powiem tylko tyle - zapomniałem się i potem nie miałem siły szaleć na secie Armina Chyba nie ma lepszej postaci, która by pasowała tuż przed Panem Gospodarzem Cudowny set.
ARMIN VAN BUUREN - powiem to samo, co przy Jornie. Miało być zaj*biście i było. Kilka starszych kawałków, kilka nowości, kilku nie znałem, ale się spodobały Typowy styl Armina, część vocalu, część upliftingu, część utwoków charakterystycznych, które namieszały na scenie trance'u. Niestety nogi i plecy odmówiły posłuszeństwa i ostatnie 15 minut spędziłem tylko lekko się bujając. Save me - kolejny kawałek z Listy Życzeń.
MARKUS SCHULZ - tego pana oglądałem już z balkonu - potrzebowałem czasu, żeby posiedzieć, coś zjeść i się napić. Tak, wiem, już nie miałem kogo sobie odpuszczać na takie przyziemne sprawy jak picie i jedzenie, tylko akurat Markusa No niestety, lepiej słuchać z balkonu, niż stać na parkiecie i zamulać z bólu. Nie mniej - nawet na siedząco jego muzyka zmuszała mnie do bujania się. Tak jak Andy Moor pasował, by być przed Arminem, tak Markus idealnie pasował, by być po nim. Idealne przedłużenie tego klimatu, który zapoczątkował Andy.
SIED VAN RIEL - pół seta jeszcze poświęciłem na regenerację sił. A potem znowu parkiet mój Solidna dawka energii, nie oszczędzał Sied polskiej publiczności, ooooj nie
SEBASTIAN BRANDT - rozczarowanie. Cosmic Gate był jednym z najważniejszych punktów dla mnie w tym ASOT. Po informacji, że zastąpi ich Sebastian nawet się ucieszyłem, bo kojarzyłem go zawsze z bardzo przyjemnym upliftingiem (450, czy jego remix Somehow), ale podobnie do Mata Zo, dowalił jakieś sieki "450" oczywiście było, ale remixu "Somehow" zabrakło Szkoda, że nie występował zaraz po Arminie, wtedy z czystym sumieniem mógłbym regenerować siły, a nawet pozwiedzać halę - jego set to strata czasu - ocena subiektywna.
NITROUS OXIDE - właściwy człowiek na właściwym miejscu. Wspaniałe zamknięcie obchodów 450. odcinka. Krzyś w wyśmienity sposób nagrodził tych, którzy wytrzymali do samego końca. A już ten ostatni kawałek, prawdziwie ostatni utwór ASOT450 zniszczył mnie i rozwiał na wszystkie strony świata Jego set miał tyle energii w sobie, że jeszcze jedną godzinkę z nim bym wytrzymał A tak, to starczyło mi jeszcze energii, by nie zasnąć w samochodzie w drodze do domu i położyć się bardziej z przymusu, niż potrzeby około godziny 10
Kilka moich uwag:
- czy Polacy tak uwielbiają cygańskie przeboje, czy po prostu nie mają słuchu? Chodzi mi o rytm klaskania - typowe w cygańskich piosenkach, gdzie rytm jest coraz szybszy. No aż mi wstyd było gdy utwór swoje, publiczność swoje Leci sobie spokojnie kawałek, DJ pokazuje żeby klaskać i wszystko trzyma się kupy dopóki DJ klaszcze i wyznacza rytm. Gdy opuszcza ręce, każdy klaszcze po swojemu jakby nie słyszał jak leci muzyka
- wixiarze, ech ... do gazu, albo kulka w łeb bez sądu. Przyjadą takie pseudopakery po siłowni, wypiją 2 browary i mają fazę
- nagła cisza w kluczowych momentach. Nie wiem czy to za słaby sprzęt czy co, w każdym razie przeszkadzało.
- jedyną walutą na evencie były żetony, jednak gdy ktoś miał grubą kasę typu 100zł w jednym papierku, to miał problem by zakupić żetony, albo chociaż to rozmienić. Mnie poratował kumpel, u którego musiałem się zadłużyć, chociaż sam w portfelu miałem nietkniętą stówę. Gdybym był sam to bym tam zdechł z głodu i pragnienia.
- czasami było nudno w oprawie wizualnej, a czasami przesadny przepych. Momentami wszystko latało i błyskało, że aż niemiło się patrzyło i oczy bolały, a czasami latały sobie 4 światełka, 0 obrazu, 0 laserów i to w takich szybszych momentach utworu, nie chodzi mi o breakdown
- lekka niekompetencja obslugi samej hali, nie mówię tu o MSM. W sprawie tej darmowej wejściówki (którą była opaska na rękę identyczna jak ta, którą miał każdy DJ - logo ASOT i napis ARTIST ) miałem się zgłosić do reżyserki. Musiałem 4 osób z obsługi pytać gdzie jest reżyserka, bo nikt nie wiedział Okazało się, że ... na trybunach X_X tuż nad głównym wejściem.
- trochę szkoda mi ludzi, którzy niewiele wiedzą o trance, kojarzą tylko Armina, uważają, że jest dobry, bo mówią tak inni, a sami w swoich golfach słuchają jakiejś łupaniny no i potem wydają kupę kasy na bilety, gdzie jest mnóstwo sław, a oni od początku ARMIN ARMIN DAWAĆ ARMINA Co potem zresztą było widać, że w miarę miejsce było na początku, przed Arminem zrobił się tłok, wieś przyjechała , po Arminie znowu troszkę luzu, wieś pojechała , a po Schulzu to już całkiem można było kocyk kłaść i robić piknik
Według mnie bez tego typu ludzi każda impreza byłaby lepsza, bo nie byłoby takiego sztucznego tłoku i na takim Arminie każdy by się mógł bawić w sposób swobodny, a nie jak sardynki
- moją uwagę przykuł pewien obcokrajowiec na wózku inwalidzkim, który miał na kartce "Przejechałem 4000km dla tego!". Robi wrażenie.
- wspomniane wcześniej 4 cities: Toronto, NY, Bratislava, POLAND
- no i to pożegnanie Armina na sam koniec. Takie subtelniejsze "pobawili się? To wypier-papier". Przynajmniej ja to tak odebrałem.
ASOT450 przeszedł do historii. To było piękne wydarzenie i mam nadzieję, że nie ostatnie tego formatu w Polsce. Kto wie, może jeszcze w drugiej połowie 2010 coś równie wielkiego nastąpi Póki co Global odpada, kiepski lineup, a Sunrise odpada, bo jakoś uprzedzony jestem do tych eventów, źle mi się kojarzą
WOW, doczytałeś do samego końca. Jestem pod wrażeniem Gratuluję
Nie wyrażam zgody na jakiekolwiek kopiowanie pobieranie bez mojej zgody!. Osoby zainteresowane zdjęciami, mogą napisać na priv , wtedy ich prośba zostanie rozpatrzona
Filmiki autorstwa : youtube - B4r7a5
Zaglądajcie też na : http://evie.com.pl/ , Wkrótce i tam będzie dostępna fotorelacja ze spotkania z Arminem van Buurenem i z samego eventu
Ogólnie to teraz tak czytam i fajne błędy porobiłam, ale już je skorygowałam.
Przepraszam Jacuś, że o Tobie zapomniałam, przecież byłeś najwyższy z nas i nie dało się Ciebie nie zauważyć, poza tym chwilkę ze sobą rozmawialiśmy.
Dla Martusi miałam jeszcze dodać do relacji coś co nas tak rozbawiło, że zaczęły lecieć mi łzy ze śmiechu Chodzi o pewnego chłopaka... Rozumiem, że uprawianie sportu o wczesnej porze jest najlepsze, ale żeby ćwiczyć aerobik na evencie? Martusia zrobiła pokaz, zaczęła go przez chwilę naśladować, a ja prawie leżałam na podłodze Siostra to było boskie Acha i młoda dziewczyna ubrana w strój pokojówki.... yyyy to już był czas na sprzątanie po imprezie?
Właśnie kończę słuchać seta Super8 & Tab... Taa, samego Taba Przed ASOTem myślałam, że "nie zagrają" (we dwójkę) tak dobrze, a jednak
Chciałabym jeszcze raz wam podziękować, Robaczki moje Tak jak Kuba napisał, jesteśmy wielką forumową rodzinką
PS. Martusia chciała zdobyć dla mnie "maść na ból nogi", ale ja nie chciałam. Z tym, że co chwilę spotykałyśmy służbę medyczną jakby to był znak żeby Martusia do nich zagadała
_________________ Trance music is a part of my soul...
Ostatnio zmieniony przez Sandy 2010-04-26, 13:11, w całości zmieniany 1 raz
Jezuuuuuuuu, do dzisaj jak oglądam kawałek jak Armin słysząc skandowanie jego imienia i las rąk obejmujących całą sale, nie wytrzymał i wzruszył łezkę ....i tu do tych co krytykują jego set - zagrał swój styl i dlaczego sie czepiacie, za co go kochacie ? WŁASNIE ZA TAKI STYL! A co byście powiedzieli, gdyby Armin zagrał jakimiś nowosciami, której pierwszy raz można było by usłyszeć?- wtedy to dopiero spadły by gromy na niego. Widać, że Arminowi zależy, choć wiemy że może byc już zmeczony. A oto ten filmik http://www.ftb.pl/redirec...v%3Dzl7d8RE9ja4 !!!!!!!!!! JEZU, ja tu nie widzę zadnej osoby, która by sie nie bawiła ; O a narzekają Ci, co zasypiali nie dla tego,że zła muzyka, tylko brak sił !
Ale i tak momentem imprezy był set Markusa Schulza! TOTALNY POGROM! a ta koncówka http://www.youtube.com/watch?v=xnCthflLG1M, widać, że nawet i Markus słysząc jego imię, również nie powstrzymał sie od wzruszenia!!!!!!!!!! EMOOOCJEEEEEEEEEEEEEEEEEE! TRANCE!!!!!!!!!!! Nigdy mi sie nie znudzi ten filmik i zawsze jak bedę go oglądał, bede miał łezke w oku ! !! ! ! !
Polacy, zamiast narzekać, tak naprawdę pomyślcie ile bedziecię czasu czekać na taki event w POLSCE!?
Ale Polska, taki kraj. Jeszcze sie taki nie urodził, co by kazdemu dogodził ; )
No cóż ja dodam tylko od siebie tyle że było fajnie ale nie mega na co liczyłam
ASOT 450 pod każdym możliwym względem pozostawił u mnie niedosyt...i tylko jeszcze bardziej wzmógł mój apetyt na kolejny event gdyż na tym się nie wyszalałam tak jak chciałam także obecnie "jestem na trance'owym głodzie"
Chciałam tylko podziękować całej ekipie z którą się bawiłam a w szczególności Pawłowi (ayxx86 ) i Czarkowi (scythe1123) za "użyczenie" swoich pleców/barków hehe dzięki Wam mogłam swobodnie wywijać naszą flagą a wrażenia bezcenne biorąc jeszcze pod uwagę mój lęk wysokości hehe
Dzięki raz jeszcze i do zobaczenia na kolejnym evencie
_________________ "TRANCE TO NIE MUZYKA TO STYL ŻYCIA... INNE ZMYSŁOWE SPOJRZENIE NA ŚWIAT..."
Ostatnio zmieniony przez Marta 2010-04-26, 14:15, w całości zmieniany 4 razy
Dawno nie widzialem na evencie tak duzej ilosci panienek z ,,agencji''. Dla mnie to byla poprostu porazka,nie widzialem jeszcze tak wyzywajacych strojow na eventach,a duzo juz widzialem.Co do imprezy,to powiem,ze myslalem ,ze scena bedzie zrobiona jak na Godskitchen,a nie w poprzek,przez co dzwiek byl zle zrobiony.Bylo za glosno w hali,malo bylo slychac wokali,a problemy z dzwiekiem byly bolesne dla uszu.Jak dla mnie sety Andy'ego,Markusa i Sieda byly najlepsze. Kompletna porazka byl set Jorna,na codzien nie slucham upliftingu,ale to bylo bardzo ubogie. Co do Armina,to 1 h byla fajna,zas 2 kompletna klapa,nuda,nuda. Szkoda,ze zrobil on mushup In&out z wielkim utworem Erica Prydza On Off,ten wokal zabil caly klimat tego utworu,ale chyba o to chodzilo,zeby byla wstawka wokalowa tego gowna. Mam lekki nie dosyt co do tej imprezy,moze dlatego,ze nie czuje sie transowcem? Gdyby bylo mniej upliftu bylo by znacznie lepiej
Podsumuje trochę po swojemu. Niestety nie mam czasu czytać waszych wypocin (studia wiadomo ) kiedy indziej to nadrobię.
Na samej imprezie największe wrażenie zrobił Jorn van Deynhoven, jestem w trakcie przesłuchiwania setów i po przesłuchaniu Andyego jednak stwierdziłem, że lepiej zagrał niż Jorn, lecz na samej imprezie ten pierwszy brzmiał lepiej, przede wszystkim dużo energii.
Mat Zo fajnie zaczął na sam początek taki old schoolowy beat bardzo fajnie to zabrzmiało, w świetny nastrój to wprowadziło. Set nie rewelacyjny ale było parę miłych niespodzianek
Niestety Setu Tab'a nie słyszałem bo akurat po Martę poszliśmy i później do namiotu piwnego, lecz po przesłuchaniu nagrania stwierdzam, że bardzo dobry set zagrał.
Andy jak już wcześniej napisałem zagrał świetny set, lecz na żywo tak dobrze nie brzmiał (ponarzekam na to później).
Dalej Armin, przesłuchałem 3/4 jego setu na żywo, najbardziej zapadł mi w pamięć utwór Shogun feat. Emma Lock - Save Me. Zagrał dobrze, po swojemu, i po woli to zaczyna już nudzić, jego set jak dla mnie kończył się na Binary Finary i akurat po tym kawałku poszedłem odpocząć i wcale nie żałuje, wróciłem na kupę którą zagrał na końcu.
Markus Schulz, spodziewałem się mocniejszego grania w jego wykonaniu, dobry set tak prawdziwie Trance'owy.
Sied van Riel zagrał na prawdę dobrze niestety już byłem tak zmęczony że nie dałem rady stać na nogach :< (3 godziny snu w nocy z piątku na sobotę i przy Sied'dzie mijała 25 godzina na nogach)
Niestety o Sebastianie Barandt i o Nirtus'ie nie mogę nic powiedzieć gdyż musiałem uciekać na pociąg
Nie podobała mi się organizacja namiotów piwnych i te żetony. Drzwi były cały czas otwarte i było zimno
Nagłośnienie tragedia! Współwinni byli DJ'e
Andy w zasadzie zaczął, jak podkręcił bas to już ciężko było usłyszeć wokal, w ogóle miałem problem z poznaniem utworów. Tego nie dało się słuchać, po cholerę tak głośno ustawiać i dowalać basu! To jest moja największa bolączka, bo pojechałem się pobawić przy muzyce a tam tylko łup łup i umcyk było słychać ;(
Miałem nadzieję, że Armin zmniejszy ten bas i dobrze ustawi wszystko ale on jeszcze pogłośnił, aż wszystko charczało. Nie dziwo, że sprzęt odmawiał posłuszeństwa (po prostu ratował swoje życie). Wokal w Save Me w momencie break down'u brzmiał jak jazgot
Ustawienie mogło by być inne, echo było straszne ;\ mogli by do ścian przyczepić jakieś ustrojstwa rozpraszające i by było lepiej lub inaczej się ustawić.
Impreza pozostawiła u mnie niedosyt. Pewnie głównie przez to, że byłem zmęczony i przez te okropne nagłośnienie. Spodziewałem się trochę czegoś innego.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach