22.08.2009 DZIEŃ W PARKU WITH ARMIN VAN BUUREN
Czas na moją skromną foto recenzję tak jak obiecałem kilku osobą:)
A wieęc od początku
Godz 4:30 czas się zbudzic i szykowac już sie na autobus po krótkim dojeżdzie na dworzec i oczekiwaniu na autobus założyłem ID i kiedy wszedłem do autobusu wszyscy ludzie myśląc że jestem kanarem wyciągali bilety.
Podróż szybka,krótka i w miare przyjemna dzięki RONISOWI z którym większośc drogi rozmawiałem przez Telefon.
W Poznaniu zameldowałem sie o godz 9:15 gdzie na dworcu czekał już Paweł.Z nim udałem się przed dworzec PKP gdzie po krótkich tłumaczeniach drogi jak dojechac na PkP zjawiła sie Szyszunia z rodzinką.Mała sesja przed dworcem i wszyscy udaliśmy sie do Mc'donalda.Następnie znów powrót na dworzec gdzie dojechała Madzia z siostrą oraz Krzysiu kilka chwil póżniej dojechał także Ronis.Wszyscy razem udaliśmy się na MALTE.Jednak zanim weszliśmy na plac imprezy zahaczyliśmy o bar Kibiców gdzie dotarłi Marta,Maximus oraz Usagi z rodzinką.Tutaj troszke mogliśmy troche nawiązac kontakt,było oczywiście śmiesznie i zabawnie szczególnie na sesji .Ok godz 14 Udaliśmy sie wszyscy na Malte.Niektórzy z nas jeszcze przed bramkami zaczeło już sie kołysac:).Przez Bramki szybko i bez problemowo choc na niektórch z nas ochrona dziwnie sie przyglądała.A więc jesteśmy,scena całkiem nieżle wyglądała na żywo,ludzi nie byłó jeszcze za dużo.Po chwili Dotarły nasze duszki forumowe czyli David Justine z flagą na której złożylismy nasze autografy.Następnie doszli jeszcze Jaculek,Sasio i hehe już wyleciało mi z głowy piszcie o kim zapomniałem.Po zapoznaniu się udaliśmy się w miejsce gdzie odbywał sie after.Tam troszke jeszcze bliżej sie wszyscy poznalismy przy piwku oczywiście:).Po cateringu niektórzy z nas udali sie pod scene.Ja wraz z Davidem,Szyszką,Martą,Ronisem,Jaculkiem,Madzią i jej siostrą udaliśmy się ok godz 18 gdzie za konsoletą stał Matthew Dekay troszke można było poskakac choc to nie były moje klimaty ale miał z nami całkiem dobty kontakt.Następnie na Dekami stanoł Jerome Isma-Ae I mnie osobiście nie podobało sie to że praktycznie między nami a nim nie było kontaktu w sumie może raz się uśmiechnoł,gdy troszke pokrzyczeliśmy przy strange in Moskow,Jerome to niestety także nie moje klimaty,choc mimo tego że chyba ze 3 piwa wypił w trakie seta kręcił całkeim nieżle .Czas na cermonie otwarcia.Zaczeło sie odrazu to pokrzykiwania ARMIN ARMIN... a Armin nie wychodził,ale gdy już sie pojawił przed sceną istna euforia u mnie ciarki sam Armin 4 metry przedemną ohh nie zapomne tego widoku do końca życia.Mały wywiad Armina z prezydentam Poznaia oraz przedstawicielami FISA.Pózniej przyszedł czas na prezętacje krajów biorących udział w MŚ.I tu już zaczeła robic sie wieś gdyż kiedy prezętowali się Niemcy rozległy się gwizdy mnie o osobiście nie podobało sie ale był też pozytyw gdy prezętowli sie Holendrzy:).Natępnie Wszyscy współnie odśpiewaliśmy Hymn na niebie rozległy sie wybuchy sztucznych ogni.Gdy zgasło światło na scenie i pojawił sie głos zapowaidający Armina szaleństwo...Wkońcu przed nami za dekami stanoł ON we własnej osobie ARMIN VAN BUUREN i zaczeło sie Gaia - Tuvan (Intro Mix) i już miałem łzy w oczach nagłośnienie 5+ oświetlenie 5+ Troszke zrobiło sie ciasnawo ale poskakac można było.Rank 1 - Symfo I magia wizualizacji.Andy Moor vs. Lange - Stadium Four łeska w oczach poprostu aż coś się w środku robiło:).Tak w sumie moge dopisac do każdego kawałka który grał Armin cóż tam poprostu trzeba było byc,każdy Track oraz ruchy Armina w naszą stronę dawały niesamowitę przeżycia które ja zapamiętam do końca życia.Piękna końcówka gdy słysząc Simona Pattersona - Us Armin wział forumową flagę z swoje ręce i stanoł tuż przed nami,tego widoku czekaliśmy.Szkoda tylko ,że oddał ją nam spowrotem:).Końcówka seta taka jaka powinna byc pięknie EXHALE pożniej Selu Vibra - Devina w pięknym reworku Seana Tyasa miazga Direct Dizko,oczywiście In out of love i też maginczny znak Armina do tego i kiedy już wszyscy myśleli że to już koniec Armin chowając sie na konsolą zapodał Davida Guette Piekny Vocal Kelly Rowland na koniec.Pomachał troche ukłonow i cóż skończyło się:(.Tuż po secie niektórzy z nas tak jak ja zbierali sie do wyjścia niektórzy jeszcze na afret.Ja niestety do domku,oczywiście szybki żeganie się z tymi którzy jeszcze zostali pod sceną I czas do domu.Podróż trwałą 2 godzinki.O godz 4 rano byłem już w łóżku.
Podsumowując mój pierwszy event uważam że lepiej nie mógł sie odbyc,a to wszystko dzięki wam Kochani a szczególnie PAWEŁEK za odebranie z dworca i wg za wszystko chodz nie było Cie z nami od początke meetingu,RONIS heee dzięki Tobie padł mi telefon ale przynajmniej podróz szybko mineła,SZYSZUNIA noo tu mało trosze rozmawialiśy i uciekłaś mi do przodu i nie zatańczyliśmy nawet,KRZYŚ oczywiście miłe rozmowy przy piwku,MAXIMUS heee weż te buty z flagi,USAGI dziekuje za miłą rozmowe w barze kibica,MARTA krejzolka troszke my potańczyli przy Jaeromie.DZIĘKUJE WSZYSTKIM USEROM KTORYCH NIE WYMIENIŁEM ZA TO ŻE TAK LICZNIE RAZEM BAWILIŚMY SIE PRZY ARMINE.Teraz cóż czekamy na kolejny występ Armina w Polsce oraz kolejny meeting.DO ZOBACZENIA W PRZYSZŁYM ROKU ALBO GDZIEŚ NA EVECIE.
Niedługo zdjęcia
moja, całkowicie nieobiektywna recenzja. Postaram się w miarę krótko:
Zaczniemy od organizacji. Początkowo miłe zaskoczenie, praktycznie żadnych kolejek, nic a nic, po prostu przyszedłem, a było to około godziny 18, krótkie przeszukanie i od razu wchodzę (przypomnę, że na Electrocity w kolejce stałem 1,5h!). Po krótkim przeglądzie terenu postanowiłem z bratem pójść do szatni odłożyć kurtki. Po chwilowych, bezskutecznych poszukiwaniach postanowiliśmy pójść do punktu informacji. No ale i tam za wiele się nie dowiedzieliśmy (coś w stylu "ona jest gdzieś tam za naszym namiotem"). No dobra, szukaliśmy dalej, aż w końcu doszliśmy do wniosku, że najwyraźniej trzeba wyjść za płot. Tutaj akurat, również pojawił się chwilowy, miły akcent, gdyż pomysł z opaskami był bardzo konkretny (np. coś takiego bardzo by się przydało na EC). Niestety nasze poszukiwania nie odnosiły żadnego skutku. W końcu trafiliśmy na malutki depozyt i szykując się już do oddania kurtek, spotkało nas bardzo niemiłe zaskoczenie, a mianowicie informacja, że można dawać tylko i wyłącznie torby! Na pytanie, czy jest tu gdzieś jakaś inna szatnia na kurtki, usłyszeliśmy odpowiedź "niestety, nie ma". Więc "lekko" zirytowani postanowiliśmy udać się gdzieś blisko sceny, odpocząć chwilkę i powoli przygotowywać się na Armina. Na temat gastronomii się nie wypowiadam, ponieważ z niej nie korzystałem i nie wiem jak z tym wyglądało.
Scena, hmm, moim zdaniem badziewna! Porównując do sceny "Run To The Sun" na Electrocity (wiem wiem, dużo tych porównań do EC, no ale co by tu nie mówić, event ten był zaledwie na tydzień przed Arminem, więc jeszcze sporo pamiętam ) prezentowała się wręcz żałośnie, a biorąc pod uwagę że była to jedyna scena do zrobienia (na EC było ich w sumie 6!) mogli ją naprawdę nieźle odwalić, że tak się brzydko wyrażę. Z wizualizacjami i światłami początkowo też było słabo. Dopiero po jakiejś pół godzinie setu Armina zaczęły naprawdę oddawać klimat muzyki i tego co działo się na scenie.
Ceremonia rozpoczęcia. Hmm, sama ceremonia jak ceremonia, nudna, z wyjątkiem paru dowcipnych tekstów Armina. Jednak spora część osób chyba zapomniała, że coś takiego w ogóle miało być i zamiast spokojnie przetrwać nieciekawe przemowy, musiała przerywać je okrzykami "Armin! Armin!". No dobra, to jeszcze nie było tak tragiczne. Dopiero podczas prezentacji flag i narodowości najadłem się wstydu jak nigdy! A mianowicie wygwizdywanie i buczenie podczas prezentacji reprezentacji Niemiec i Rosji... Po prostu brak słów... wstyd, wstyd i jeszcze raz wstyd. Reszty ceremonii już nie będę komentować, z wyjątkiem wyświetlenia tekstu hymnu na telebimach (ludzie! to nie jest karaoke, tylko hymn narodowy, który każdy szanujący się polak MUSI umieć).
Nareszcie, koniec ceremonii i zaczął się "Armin van Buuren Show". Całe szczęście, już po kilku kawałkach ogarnęło mnie błogie zapomnienie o reszcie bolączek. W mojej subiektywnej opinii set był wyśmienity! Całkowicie przerósł moje oczekiwania. Oprócz takich pewniaków jak Ramsterdam, Brace Yourself, Symfo, Tuvan znalazły się jeszcze takie wspaniałe perełeczki jak Divine (łzy w oczach) czy Direct Dizko, no i jeszcze ten bis. Po prostu miód dla uszu. Praktycznie cały set skakałem jak szalony i zachowywałem się jak wariat mimo, że nic nie brałem i nie wypiłem nawet kropli czegokolwiek z procentami . Niestety, 2 i pół godziny przy takiej zabawie mineło jak jedna i się skończyło. Totalnie zmęczony i obolały poszedłem z bratem na piechotkę na dworzec i sru, do Gliwic. Naprawdę bawiłem się jak nigdy, odciski mam jak nigdy i jestem szczęśliwy jak nigdy!
A więc podsumowując:
1. Organizacja średnia (szatnia, szatnia, szatnia...)
2. Scenografia słabiutka, pod tym względem odczuwam baaardzo duży niedosyt. Z oświetleniem było dobrze dopiero po tej pół godzinie setu Armina, a brakowało mi w tym wszystkim jeszcze przynajmniej ze dwóch laserów
3. Ceremonia ogólnie mało ciekawa, tylko momentami zabawna, sprawiająca uśmiech na twarzy, ale też z momentami wstydu zbiorowego jakiego od dawna nie czułem.
4. Set Armina rewelacja! Już nie mogę się doczekać kolejnego razu.
PS. Przepraszam was, że nic się z wami nie spotkałem, ani na nic nie umówiłem, ale długo mnie tu (forum) nie było, a jak już tu zajrzałem to nie byłem wstanie się z wami umówić, gdyż po prostu nie miałem czasu (wyjazdy i nie tylko). Nawet tak się złożyło, że na DwP do Poznania przyjechałem prosto z czterodniowego pobytu w Międzyzdrojach. Może następnym razem . Pozdrawiam wszystkich.
Ja na Malcie byłem o godzinie 13, weszliśmy i poszliśm do punktu gastronomicznego, siedzieliśmy tam około 2 godziny i grał jakiś umęczek /w ogóle nam sie nie podobało/. Następnie poszliśmy z tamtąd bo nie dało sie już wytrzymać, siedliśmy pod płotem i śiedzieliśmy do godziny 20 Jerome Isma-Ae, Matthew Dekay, Neevald oni byli beznadziejni /cały czas jedno i to samo/ W jednym momęcie chcieliśmy już jechać do domu ALE 21 BYŁO WSPANIALE Jadąc spowrotem wywnioskowaliśmy że mieliśmy tam przyjechać na 20. A tak to 7 godzin męczarni ARMIN JESTEŚ MISTRZEM
Zdjęcia z komórki, dość dobre - ba, lepsze niż te które zrobiłby mój aparat
http://odsiebie.com/pokaz/5016209---1566.html
Nie mam jakoś weny się w tej chwili rozpisywać w szczegółach jak było, ale ogólnie mogę powiedzieć tak: kto nie był niech żałuje. Cała impreza była świetna (muzycznie ok, spotkania z znajomymi poznanymi wcześniej i możliwość poznania choć częsci z Was ) a Armim po prostu pozamiatał... Wystrój sceny bardzo mi się podobał, za to ceremonia otwarcia była co prawda słaba, ale teksty ludzi w tłumie bezcenne
_________________ ...if only i could turn back time...
Twitter
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach